Przewodniczący „S" Józef Czyczerski, jego zastępca Bogusław Szarek oraz wiceszef Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego Leszek Hajdacki to osoby, które uzyskały największa liczbę głosów w wyborach do rady nadzorczej KGHM. Do obsadzenia są trzy fotele.

Szarek zasiada w radzie w ramach upływającej właśnie kadencji. Czyczerski i Hajdacki konsekwentnie nie są powoływani do organu mimo wygrywanych wyborów – główny akcjonariusz resort skarbu komentował, że nie może głosować za uchwałą w sprawie ich powołania, ponieważ stali oni za organizacją burzliwej demonstracji pod biurem zarządu KGHM w maju 2011 r.

- Tym razem minister skarbu nie będzie miał innego wyjścia jak zagłosować za – komentuje Czyczerski. – 12 maja Sąd Apelacyjny we Wrocławiu orzekł na moją korzyść. Powinienem być powołany do rady, w myśl zapisów ustawy o komercjalizacji. Jest tam wyraźnie napisane, że wynik prawomocnych wyborów jest wiążący dla walnego zgromadzenia – i ten zapis należy rozumieć dosłownie a nie interpretować według własnego uznania - dodaje.

MSP stało na stanowisku, że zapis ustawy należy interpretować tak, że przedstawicielem pracowników w radzie nie może być po prostu nikt inny niż osoba wyłoniona w wyborach. Nie oznacza to jednak, że akcjonariusze muszą bezwzględnie „przyklepać" wynik wyborów – nie można im bowiem narzucić sposobu głosowania za jakąkolwiek uchwałą. Taktyka polegała więc na głosowaniu przeciw uchwale o powołaniu Czyczerskiego i Hajdackiego, po czym KGHM rozpisywał kolejne wybory.