Od początku roku kurs Eko Exportu na warszawskiej giełdzie stopniał już o ponad 40 proc. Inwestorzy są wyraźnie zniecierpliwieni oczekiwaniem na wypełnienie obietnic spółki, która specjalizuje się w niszowym biznesie – pozyskuje tzw. mikrosferę z odpadów ze spalania pyłu węglowego w elektrowniach i przetwarza ją na produkt wykorzystywany w różnych gałęziach przemysłu. Budowa kluczowej dla firmy instalacji w Kazachstanie przedłuża się. Wyniki po I półroczu dalece odbiegają od prognoz na cały 2014 r. – spółka wypracowała 4,8 mln zł zysku netto wobec 30,1 mln zł planowanych na cały rok.
Zarząd Eko Exportu przyznaje, że realizacja strategii nie idzie łatwo.
– Mogliśmy po roku 2013 przyjąć zachowawczą taktykę wzrostu o 20–30 proc. rok do roku i zadowolić się powolnym podbijaniem rynku mikrosfery w Europie. Zdecydowaliśmy się na bardziej ambitne plany i zamierzamy je zrealizować pomimo krytycznych, czy wręcz złośliwych, komentarzy na forach internetowych – przekonuje Jacek Dziedzic, prezes spółki.
Zarząd zapewnia, że już od 2015 r. w wynikach spółki będą widoczne pozytywne efekty inwestycji w Kazachstanie, ale pierwsza na świecie instalacja do całorocznego uzyskiwania mikrosfery jeszcze nie została tam ukończona. Pracuje jedynie suszarnia.
– Nowa instalacja pozwoli pozyskiwać bardzo duże ilości mikrosfery o niespotykanej dotąd czystości. Są to parametry nieosiągalne dla konkurencji – twierdzi Dziedzic.