Potwierdza je zazwyczaj dobrze poinformowana „Connecticut Post", która pisze, że w głównych zakładach w Stratford pracę straci 180 osób. Firma nie podaje ilu pracowników zamierza zredukować w Polsce. Wiadomo jednak, że ok 100 osób stracić pracę także w fabryce w Pensylwanii. Czyli w Polsce byłoby to ok 400 osób.
Jako powód Sikorsky podaje spadek popytu tak na śmigłowce cywilne wykorzystywane między innymi do poszukiwania ropy i gazu, jak i wojskowe. Niskie ceny ropy naftowej spowodowały raptowny spadek inwestycji przez firmy zajmujące się poszukiwaniem nowych złóż. Dlatego produkcja spadła- potwierdza Paul Jackson, rzecznik Sikorskiego.
Amerykańscy politycy apelują do zarządu firmy, by w sytuacji kiedy popyt maleje, produkcja „najlepszych helikopterów na świecie" została całkowicie zlokalizowana na terenie Stanów Zjednoczonych, ponieważ utrata pracy jest zbyt wielką traumą dla zatrudnionych w Sikorskim.
W Coatsville mieściło się dotąd centrum produkcji i zarządzania dostawami dla odbiorców maszyn cywilnych. Wśród zwalnianych jest 160 pracowników zatrudnionych na umowy stałe i 560 pracowników kontraktowych. Ok. 80 proc. maszyn wylatujących z tej fabryki produkowanych było na zamówienia branży gazowo- naftowej.
Zamówienia dla Sikorskiego są również uzależnione od przyszłości wsparcia ze strony US Export-Import Bank, którego rola w przyszłości jest właśnie dyskutowana w Kongresie. Jak wynika z raportu rocznego firmy odbiorcy śmigłowców w Irlandii i Brazylii skorzystali z nisko oprocentowanych kredytów wartych 376 mln dol.