Polskie Sieci Elektroenergetyczne ogłosiły we wtorek w godz. 10–17 stopień zasilania 19 dla całego kraju. Oznacza to, że najbardziej energochłonne firmy miały w tym czasie mocno ograniczony dostęp do energii elektrycznej. To na razie drugi dzień utrudnień (w poniedziałek w tych godzinach obowiązywał najwyższy, 20 stopień zasilania), ale mogą one potrwać znacznie dłużej.
Rząd podał we wtorek, że aż do końca miesiąca przewiduje się wprowadzanie ograniczeń w dostarczaniu i poborze energii dla odbiorców o mocy umownej powyżej 300 kW (fabryki, huty, duże energochłonne zakłady przemysłowe). W sumie może to dotyczyć 1,6 tys. firm. Ograniczenia nie obejmą odbiorców określanych jako indywidualni – szpitali, obiektów wojskowych, lotnisk i podobnych instytucji.
Fabryki w opałach
Firmy, także te notowane na giełdzie, już alarmują, że muszą zmniejszać produkcję. A to może dla nich oznaczać dotkliwe straty, choć na razie starają się myśleć optymistycznie.
Do redukcji mocy o 10 proc. zmuszone zostały należące do Grupy Azoty kędzierzyńskie zakłady azotowe. Nawozowa spółka nie przewiduje jednak, by mocno odbiło się to na sytuacji całej grupy.
– Miesiące letnie są standardowo dla przemysłu chemicznego okresem corocznych kampanii remontowych. Przedłużająca się jednak sytuacja ograniczeń dostaw energii elektrycznej może powodować przesunięcia w poremontowym uruchamianiu instalacji, a tym samym częściowo ograniczać produkcję – podkreśla Grzegorz Kulik, rzecznik Azotów. – Niemniej nie powinno to wpłynąć na zakładane plany produkcji w grupie.