Co z tą logistyką

Podstawą rozwoju branży jest infrastruktura. UE daje na to miliardy euro. Czy je wykorzystamy?

Publikacja: 06.10.2015 21:42

Były premier Jerzy Buzek podkreślał podczas kongresu Onecargo znaczenie rozbudowy infrastruktury dro

Były premier Jerzy Buzek podkreślał podczas kongresu Onecargo znaczenie rozbudowy infrastruktury drogowej i kolejowej Północ –Południe

Foto: materiały prasowe

Tekst powstał przy współpracy z PKP Cargo

Wpływ rozwoju transportu – zarówno krajowego, jak i międzynarodowego – na rozwój gospodarczy jest ogromy. Bez kosztownych inwestycji w kluczową infrastrukturę, m.in. łączącą północ Europy z południem (korytarz Bałtyk–Adriatyk), nie będzie to możliwe.

– O ile drogi czy infrastruktura kolejowa i drogowa Wschód–Zachód nie budzi zastrzeżeń, o tyle gorzej jest z połączeniami pionowymi, czyli z północy na południe. Tu jest wiele do zrobienia – mówił prof. Jerzy Buzek w inauguracyjnym wystąpieniu podczas Europejskiego Kongresu Logistycznego Onecargo 2015 w Katowicach.

Jak przypomniał poseł do Parlamentu Europejskiego i przewodniczący PE w latach 2009–2012, Unia Europejska przeznaczyła w swoim budżecie na inwestycje w sektorze transportu w ramach inicjatywy „Łącząc Europę" aż 26,25 mld euro do 2020 r. Najwięcej otrzyma z tego kolej – blisko dwie trzecie środków.

Problemy na drogach...

– Przewiduje się, że w Polsce korzystanie z transportu kolejowego wzrośnie do 2023 r. kilkakrotnie – mówił były szef PE. Dodał, że nasz kraj powinien postawić także na rozwój transportu morskiego. Jego zdaniem kraje Europy bez tych inwestycji nie mają szans osiągnąć w najbliższych latach 2,5–3-proc. wzrostu PKB. – Zintegrowany transport służy ludziom i gospodarce – wskazywał prof. Buzek.

Trudne chwile przeżywa branża transportu drogowego, w przypadku której polskie firmy obsługują w 14 proc. rynek UE, a w przewozach międzynarodowych są na pierwszym miejscu (24 proc.). Dzieje się tak m.in. za sprawą wprowadzenia w Niemczech ustawy o płacy minimalnej, tzw. MiLoG (niem. Mindestlohngesetz), która nakazuje płacić pracownikowi 8,5 euro za godzinę. To bije w polskich przewoźników.

Właściciele firm przyznają, że przepisy te ograniczają wolny rynek, który UE gwarantuje krajom w niej zrzeszonym. Jak mówił Maciej Bachman, prezes Pekaes SA, w ostatnich latach wzrosły płace kierowców, ale produktywność już nie. Rentowność firm transportowych jest niska (ok. 2 proc.). Według Łukasza Twardowskiego, dyrektora Departamentu Transportu Drogowego w Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju, dobre czasy szybkiego wzrostu branża ma już za sobą, a MiLoG może zachwiać jednością UE. – Dlatego nie dziwi, że państwa starej „15" przenoszą swoje firmy do krajów nowej „13". To ich szansa na rozwój – mówił dyr. Twardowski. Przedstawiciele branży nie ukrywali, że dziś spedytor nie powinien posiadać własnych tirów i kierowców, ale skupiać małych przewoźników – opłacalna stała się konsolidacja małych firm transportowych rozsianych po kraju.

Dużym problemem, który dotyka branży, są uchodźcy, którzy włamują się do ciężarówek czekających np. na przejazd do Dover z portu Calais. Karą finansową – 2 tys. funtów od jednego imigranta – obciąża się kierowców.

Wiele polskich firm zatrudnia ukraińskich kierowców (w Polsce pracuje ich 14 tys.). Ale utrudniają to nieżyciowe przepisy, m.in. wizowe (wiza wydawana na trzy miesiące) czy wydawanie pozwoleń na pracę na pół roku.

...torach i lotniskach

Problemy z pracownikami ma zmieniające się PKP Cargo, które, jak przyznaje prezes spółki Adam Purwin, przestaje być firmą kolejową, a staje się logistyczną. – Ta zmiana wymaga nowych kompetencji wśród pracowników. Potrzebujemy m.in. międzynarodowych logistyków – mówił prezes Purwin.

Filip Wojciechowski, szef PKP Polskich Linii Kolejowych, wskazywał, że jego spółka ma ogromny problem z zapełnieniem tzw. luki pokoleniowej, np. na stanowiskach dyżurnych ruchu. – Ponad 8 tys. pracowników PKP PLK mogłoby odejść na emeryturę, ale nie mamy kim ich zastąpić. A bez nich transport kolejowy nie może istnieć – przyznał prezes Wojciechowski.

Powody do narzekań mają też firmy zajmujące się lotniczymi usługami cargo, choć nie brakuje inwestycji w polskie lotniska. Transport cargo potrzebuje właściwej infrastruktury na przyjęcie szerokokadłubowych samolotów – bez tego nie ma szansy na boom.

Uczestnicy byli zgodni, że polska gospodarka nie sprzyja rozwojowi cargo i Polska jest w tyle za krajami Europy. Mimo to w rzeszowskie lotnisko mogące przyjmować cargo zainwestowała spółka Waimea Holding, a na połączenie z Warszawą zdecydowały się Emirates SkyCargo – linie cargo z Dubaju, które odpowiadają za spektakularny wzrost masy towarowej na rynku cargo w Polsce.

Europejski Kongres Logistyczny ONECARGO to największe międzynarodowe spotkanie branży logistycznej w Europie Środkowo-Wschodniej. W ciągu dwóch dni wzięło w nim udział blisko tysiąc osób. „Rzeczpospolita" była patronem medialnym tej imprezy, a pomysłodawcą kongresu było PKP Cargo.

Tekst powstał przy współpracy z PKP Cargo

Wpływ rozwoju transportu – zarówno krajowego, jak i międzynarodowego – na rozwój gospodarczy jest ogromy. Bez kosztownych inwestycji w kluczową infrastrukturę, m.in. łączącą północ Europy z południem (korytarz Bałtyk–Adriatyk), nie będzie to możliwe.

Pozostało 93% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Biznes
Nowe zasady sprzedaży drewna od 2025 r. Mają zapobiec „szalonemu eksportowi”
Biznes
BCC FOR THE FUTURE: wydarzenie, które inspiruje liderów polskiego biznesu
Biznes
Turcja rezygnuje z rosyjskiej stali. Koncerny oligarchów tracą ważny rynek
Biznes
Polacy przepłacali za komputery Della. Jest kara UOKiK