– Te oświadczenia są fikcją. Nikt ich nie sprawdzał. Myślę, że po pandemii nie będzie powrotu do tych oświadczeń – uważa dr Winczorek.
VAT zablokuje proste sprawy
Nie wszystkim nowe rozwiązania dotyczące rozszerzenia poradnictwa prawnego się podobają. Zamknięcie stacjonarnych punktów odcięło od bezpłatnych porad wiele osób.
Duża część przychodzących do mnie po poradę to osoby starsze lub nieporadne życiowo. Zdecydowanie wolą kontakt osobisty z prawnikiem. Często nie potrafią lub nie mają takiej możliwości, by przesłać zeskanowane dokumenty lub ich zdjęcia – tłumaczy Joanna Tkaczyk, adwokatka udzielająca bezpłatnych porad prawnych. I dodaje: – Ci, którzy dzwonią, nie mają w większości na razie problemów związanych z Covid-19, tylko z typowo życiowymi sprawami, jak spadek, sporządzenie testamentu czy rozwód – wyjaśnia mec. Tkaczyk.
Nie jest ona zwolennikiem rozszerzania porad na przedsiębiorców.
– Jestem pełna wątpliwości, czy z pomocy punktów powinni korzystać przedsiębiorcy. Są to przecież profesjonalne podmioty. Każdy z nich musi korzystać z płatnych usług księgowych. Znam również przedsiębiorców, którzy nie zatrudniają pracowników i mają bardzo wysokie dochody. Poza tym sprawy działalności gospodarczej często są bardzo złożone prawnie, np. problemy z VAT czy podatkiem akcyzowym. Trzeba im poświęcić dużo czasu. Obawiam się, że jeżeli przyjdzie po poradę przedsiębiorca, to długo z porady nie skorzystają inni z prostszymi problemami – twierdzi Joanna Tkaczyk.
A skąd pieniądze?
Samorządy chwalą nowe rozwiązania, ale mają też zastrzeżenia, głównie natury finansowej. Niepokoi je rezygnacja z oświadczeń o dochodach. – Punktom dokłada się pracy, a wysokość dotacji z budżetu państwa się nie zmienia. Czyli jak zawsze: państwo przerzuca koszty na samorządy. To nieuczciwe – uważa Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich.