Akcjonariusze mają podjąć decyzję o tym, co dalej z bankiem. Zarząd BGŻ zobowiązany jest bowiem do końca trzeciego kwartału do wprowadzenia BGŻ na giełdę. Z kolei Skarb Państwa, który ma 37 procent akcji banku, w czerwcu wstrzymał ofertę publiczną banku. Swoją decyzję resort uzasadniał giełdową dekoniunkturą. – Jesteśmy skłonni rozważyć inny sposób sprzedaży BGŻ niż przez GPW. Wynika to z ceny. Pod koniec września powinniśmy mieć lepiej wyrobiony pogląd, co z tym bankiem zrobić – powtórzył wczoraj w rozmowie z PAP wiceminister skarbu Michał Chyczewski.
Przed miesiącem zaś szef resortu Aleksander Grad ujawnił „Rz”: – Istnieje alternatywa dla giełdy: sprzedaż akcji inwestorowi. BGŻ interesują się też fundusze inwestycyjne. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że Skarb Państwa rozważa wykorzystanie BGŻ do rozwiązania konfliktu o PZU. W obu polskich spółkach akcjonariuszami są powiązane ze sobą kapitałowo holenderskie firmy: Rabobank (ma 59 proc. akcji BGŻ) i Eureko (33 proc. akcji PZU i domaga się sprzedaży mu większościowego pakietu polskiego ubezpieczyciela).
Resort liczy, że Rabobank, jako największy akcjonariusz Eureko, mógłby wpłynąć na firmę, żeby ustąpiła w dochodzeniu swoich praw do PZU. Konflikt o ubezpieczyciela trafił już do międzynarodowego arbitrażu, który – w pierwszej części wyroku – uznał Polskę za winną opóźniania tej prywatyzacji. Teraz arbitrzy mają orzec o wysokości odszkodowania, które nasz kraj powinien zapłacić Eureko. Inwestor domaga się 35 mld złotych odszkodowania.
0,7 – 1,1 miliardów złotych jest wart pakiet akcji BGŻ znajdujący się dziś w rękach Skarbu Państwa
Czy ewentualna sprzedaż BGŻ funduszom inwestycyjnym to początek operacji, która ma pomóc w rozwiązaniu konfliktu o PZU? – Absolutnie nie o to chodzi – zaprzecza w rozmowie z „Rz” wiceminister Chyczewski. Nie chce jednak ujawnić szczegółów.