Teraz nadszedł czas na debatę, czy TARP (ang. Troubled Asset Relief Program) poniósł całkowitą porażkę czy tylko częściową? Porażką było z pewnością nagrodzenie pieniędzmi podatników banków, które przyczyniły się do wywołania obecnego kryzysu finansowego – uważają ekonomiści.
Zdaniem Neila Barofsky’ego, wyznaczonego przez rząd do kontroli wydawania pieniędzy z tego źródła, operacje TARP prowadzone były w sposób niezrozumiały dla podatników. „Mimo że niektóre aspekty jego działalności można uznać za zdecydowany sukces, sposób, w jaki został przeprowadzony, poważnie nadwerężył wiarygodność tak samego programu, jak i rządu, który go wprowadził. To rozgoryczenie oraz brak zaufania trzeba doliczyć do kosztów TARP” – napisał Barofsky. Jego zdaniem podatnicy nie byli w stanie zrozumieć, dlaczego banki, które otrzymały do wydania grube miliardy dolarów, nie musiały ujawniać sposobu, w jaki je będą wydawać. Nie mówiąc już o tym, że dziewięć banków, które otrzymały z tego źródła największe pakiety pomocowe, dostarczyło jedynie „mniej niż dokładne informacje” o kondycji, w jakiej się znalazły.
TARP został stworzony w ostatnich miesiącach kadencji prezydenta George’a W. Busha, a rozwinięty przez rząd Baracka Obamy. Zdaniem liberałów środki z tego źródła powinny teraz trafiać do firm małych i średnich oraz właścicieli nieruchomości, a nie do wielkich instytucji (wiadomo, że wielkość kredytów udzielonych MSP w USA była w tym roku mniejsza o 8 mld dol. niż w roku 2008).
[wyimek]700 mld dol. przeznaczył łącznie rząd USA na pomoc dla banków[/wyimek]
Z kolei konserwatyści uważają, że cały program najzwyczajniej nie był potrzebny i im szybciej się zakończy, tym lepiej. Stowarzyszenie Bankierów Amerykańskich domaga się zaś 5 mld dol. na fundusz ratunkowy dla małych banków.