Roszady w fotelach szefów bankowości prywatnej zataczają coraz szersze kręgi. W ostatnich trzech miesiącach nowi ludzie odpowiedzialni za private banking pojawili się w Banku Pekao, BRE Banku i Raiffeisen Banku.
– Roszad kadrowych powinno przybywać. To jeden z symptomów przesilenia i postępującej rywalizacji – komentuje prof. Leszek Dziawgo, kierownik Katedry Zarządzania Finansami Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, zajmujący się m.in. rynkiem private bankingu. – Rosnące oczekiwania klientów, a przede wszystkim kryzys finansowy i rozczarowania wynikami finansowymi, wymagają reakcji banków – tłumaczy.
Przedstawiciele banków przyznają, że w obszarze private bankingu potrzebne są zmiany. W Banku Pekao, jednym z głównych graczy na rynku bankowości prywatnej pod względem wartości zgromadzonych aktywów (według szacunków „Rz” to ok. 10 mld zł), Sebastiana Rheindorfa-Zaorskiego zastąpił pod koniec minionego roku Michał Walęczak. Wcześniej w Banku Pekao przez kilka lat pełnił funkcję dyrektora departamentu obsługi największych klientów korporacyjnych. – Będziemy poszukiwać synergii między bazą klientów korporacyjnych a bankowością prywatną. Wprowadzimy np. model relacji z klientem bliższy biznesowi korporacyjnemu niż detalicznemu – zapowiada Walęczak. Jak podaje Bank Pekao, Sebastian Rheindorf-Zaorski pozostał w firmie.
W listopadzie dyrektor spółki BRE Private Banking & Wealth Management została Małgorzata Anczewska. Zastąpiła Daniela Ścigałę, który zakończył współpracę z BRE Bankiem. Miejsce Anczewskiej w fotelu szefowej departamentu private bankingu Raiffeisen Banku zajęła Barbara Stęchły. – Pracujemy nad rozwojem oferty produktowej – mówi. Wspomina m.in. o dostępie do ofert pierwotnych i optymalizacji podatkowej.
Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową szacuje liczbę osób dysponujących płynnymi środkami rzędu minimum 0,5 mln zł na ok. 120 tys., a ich łączny majątek na 140 mld zł.