Tymczasem Stanisław Kluza, szef Komisji Nadzoru Finansowego, powiedział niedawno "Dziennikowi Gazecie Prawnej", że nie chciałby dopuścić do tego, by zagraniczna grupa bankowa, która dostała pomoc od państwa, kupiła świetnie radzący sobie na rynku polski bank. Zasugerował, że w przejęciu udziałów BZ WBK mogłyby wziąć udział takie instytucje, jak otwarte fundusze emerytalne.
Finansiści oceniają ten pomysł jako nierealny. – OFE mogą być akcjonariuszem spółki, ale nie zarządzają nią bezpośrednio. A poza tym, gdyby kilka OFE chciało przejąć BZ WBK za ok. 10 mld zł, to musiałyby sprzedać wszystkie inne posiadane akcje, żeby spełniać limit dopuszczalnego zaangażowania w akcje – podkreśla jeden z przedstawicieli sektora finansowego.
Bankierzy dodają, że regulator nie powinien zajmować się próbą skonstruowania transakcji w sektorze, lecz jedynie oceniać, czy strona zainteresowana spełnia wymagane kryteria.
Analitycy zaznaczają, że od stanowiska nadzoru zależy nie tylko to, komu wyda zgodę na przejęcie BZ WBK, ale także to, czy na tej transakcji będą mogli zyskać mniejszościowi udziałowcy banku. – Grupa AIB może sprzedać swój 70-proc. pakiet akcji BZ WBK w ten sposób, że nowy inwestor kupi AIB European Investment, czyli wehikuł, który jest bezpośrednim właścicielem tych papierów. Jeśli tak się stanie, to instytucja, która kupi ten pakiet, przekroczy próg 66 proc. akcji i będzie miała trzy miesiące na zmniejszenie swojego udziału poniżej tego progu albo ogłoszenie wezwania na 100 proc. akcji – wyjaśnia Marek Juraś, szef działu analiz UniCredit CAIB.
Dlatego to, jakie będą dalsze działania inwestora, zależeć będzie od jego intencji, ale w dużej mierze także od stanowiska KNF, która proces zmian właścicielskich w BZ WBK będzie nadzorowała.
Do tej pory priorytetem nadzoru było uzyskanie zobowiązania, że nowy inwestor pozostawi bank na giełdzie. – Wydaje się mało prawdopodobne, żeby KNF wymagała ogłoszenia wezwania na wszystkie akcje i jednocześnie zobowiązała nowego inwestora do pozostawienia określonej części akcji w wolnym obrocie. Jeśli wezwanie zostałoby ogłoszone, to cena nie może być niższa od średniej ważonej obrotem z ostatnich sześciu miesięcy lub tej, po której zostały kupione akcje od poprzedniego właściciela – w zależności od tego, która jest wyższa – dodaje Juraś.