Czy bankom potrzebne są nowe źródła płynności, aby mogły poprawić swoją sytuację przede wszystkim pod względem niedopasowania terminów depozytów i kredytów? Jakie instrumenty wchodzą w grę?
Z przyczyn leżących po stronie banków jak i regulacji nie są wykorzystywane już dostępne instrumenty. Przed kryzysem bankom było łatwiej brać krótkie depozyty lub łatwe i tanie środki z międzynarodowego rynku, głównie od spółek matek i udzielać długoterminowych kredytów. Po kryzysie zmienił się model biznesowy finansowych grup i zakłada on obecnie, że banki zależne powinny się finansować głównie na rynkach lokalnych. Tymczasem w Polsce nadal jest więcej kredytów niż depozytów. Najgorsze jednak byłoby nagłe przejście ze starego modelu na nowy, ze wszystkimi negatywnymi skutkami przede wszystkim w postaci wojny depozytowej i wzrostu ryzyka systemowego.
Jakie jest zatem wyjście z tej sytuacji ?
Nadzór podjął działania, mające sprawić żeby duża część finansowania zagranicznego nie tylko nie została wygaszona, ale wręcz została wydłużona. Poza tym wymagamy, by dziś banki projektując działalność budowały produkty uwzględniając źródła ich finansowania i dostosowywały się do standardów Bazyla III pod względem dopasowania płynnościowego. W Polsce zaledwie 5 proc. depozytów ma termin powyżej 1 roku, podczas gdy w innych krajach 15-20 proc.
Czy powinny powstać nowe instrumenty płynnościowe?