W kwestii przyszłych świadczeń emerytalnych finansiści, ekonomiści i specjaliści zajmujący się ubezpieczeniami mówią jednym głosem. Pracujące obecnie pokolenia będą musiały zmierzyć się z trudną rzeczywistością, w której emerytury nie zapewnią nawet minimum finansowego bezpieczeństwa.
Nie ma co liczyć na wysoką emeryturę z ZUS i OFE. Według różnych szacunków relacja przyszłego świadczenia do ostatnich zarobków (tzw. stopa zastąpienia) wyniesie zaledwie ok. 30 proc.
Dlatego eksperci alarmują: bierzmy sprawy we własne ręce. Indywidualne oszczędzanie na starość to nie finansowa ekstrawagancja, tylko elementarna konieczność.
Za mało oszczędności
Jak wynika z badań, Polacy myślą o przyszłości, ale oszczędzają pieniądze głównie na najbliższy czas. Niestety nie planujemy finansów w perspektywie długoterminowej. Według raportu Prudential największy odsetek osób odkładających pieniądze notuje się wśród ludzi młodych w wieku 25–34 lat (68 proc.), najmniejszy wśród osób powyżej 60. roku życia. Wśród nich zaledwie co trzeci (32 proc.) ma odłożone środki. W podziale na płeć oszczędności deklaruje niemal 60 proc. badanych mężczyzn i zaledwie 42 proc. kobiet.
W trzecim filarze emerytalnym Polacy zgromadzili ok. 13–14 mld zł, ale na lokatach bankowych mają ponad 500 mld zł. Dla porównania w otwartych funduszach emerytalnych zgromadziliśmy ponad 300 mld zł. – Z punktu widzenia oszczędności emerytalnych nie jest najważniejsze, w jakiej formie są one gromadzone, ale w jakiej skali. Gdyby przyjąć, że znaczna część oszczędności gospodarstw domowych na lokatach bankowych ma charakter długoterminowy, z przeznaczeniem na emeryturę, to te oszczędności nie wyglądają najgorzej – mówi prof. Filip Chybalski z Politechniki Łódzkiej. – Niestety w większości lokaty bankowe nie są oszczędnościami długoterminowymi – tłumaczy Chybalski.