Rada Gubernatorów EBOR postanowiła, że w krajach, w których bank prowadzi działalność, będzie kładł większy nacisk na reformy zmierzające do budowy stabilnego otoczenia instytucjonalnego, zmniejszenia korupcji i poprawy klimatu inwestycyjnego. Od uczestników spotkania oraz towarzyszącego mu forum biznesowego można było bowiem usłyszeć, że dzisiejsze kłopoty Ukrainy wynikają m.in. z zaniedbań w tych dziedzinach.
EBOR sukcesywnie rozszerza obszar działania – w ostatnich latach do grona beneficjentów dołączyły Turcja i kraje basenu Morza Śródziemnego.
Bank nie wycofuje się z Europy Środkowo-Wschodniej. Dotychczas tylko Czechy – z końcem 2007 r. – zdecydowały, że proces transformacji dobiegł końca i nie potrzebują już wsparcia londyńskiej instytucji. W środę prezes NBP prof. Marek Belka, który jest polskim gubernatorem w EBOR, powiedział, że był nacisk na Polskę jako „gwiazdę transformacji", żeby przestała być beneficjentem banku, ale Polska nie była do tego chętna. Belka oświadczył, że co najmniej przez kilka lat EBOR będzie się angażował w nowe projekty inwestycyjne w Polsce. W 2013 r. zainwestował u nas 750 mln euro. Także premier Donald Tusk, podczas sesji otwierającej dwudniowe spotkanie EBOR, wskazywał, że nasza gospodarka wciąż potrzebuje takich instytucji.
Prezes Chakrabarti ocenił, że w Polsce, która należy do najbardziej rozwiniętych krajów spośród tych, w których działa EBOR, nadal są luki transformacyjne, więc wsparcie banku jest uzasadnione. Zapowiedział, że finansowanie będzie skupiało się na sektorze energetycznym i projektach prywatyzacyjnych.
—Grzegorz Siemionczyk