Zobowiązania te wynikają m.in. z niezapłaconych rachunków za energię elektryczną, gaz, usługi telekomunikacyjne, czynsz za mieszkanie, z tytułu alimentów, pożyczek, a także z niespłaconych kredytów hipotecznych i konsumpcyjnych. Są to długi przekraczające 200 złotych i przeterminowane powyżej 60 dni.
- Obecna sytuacja gospodarcza w Polsce powinna raczej sprzyjać szybszemu spłacaniu długów i jednocześnie spadkowi poziomu łącznej kwoty zaległego zadłużenia. Wciąż blisko 66 proc. wszystkich zaległych zobowiązań to stosunkowo niskie kwoty, do 5 tys. zł. Oznacza to, że przy zwiększonym wysiłku finansowym można by uregulować taki dług- mówi Mariusz Hildebrand, wiceprezes Biura Informacji Gospodarczej InfoMonitor.
Negatywny trend wzrostu zaległego zadłużenia utrzymuje się niemal nieprzerwanie już od dwóch lat. Łączna kwota kwota niespłacanych zobowiązań od końca czerwca 2013 roku wzrosła o nieco ponad 1 miliard złotych, a na przestrzeni dwóch lat kwota ta przyrosła, aż o 13,34 proc. tj. 4,81 miliarda złotych.
Pozytywnym sygnałem jest spadek (choć niewielki) liczby dłużników. W ciągu ostatnich trzech miesięcy, po raz pierwszy od sierpnia 2013r., zmniejszyła się ona o 13 tys. osób. Ale wciąż nie spłaca swoich długów w terminie duża grupa, bo ponad 2, 3 mln osób. To oznacza, że 6,1 proc. Polaków nie reguluje zobowiązań w terminie.
- Delikatny spadek liczby dłużników, nawet niewielki, to dobry prognostyk na przyszłość. W połączeniu z pozytywnymi sygnałami płynącymi z gospodarki, może stać się początkiem dłuższego trendu – mówi Mariusz Hildebrand.