W parlamencie trwają prace, które zdecydują, czy zostanie wydłużony termin obowiązywania obniżonego z początkiem kwietnia 2020 r. limitu przychodów, które firmy pożyczkowe mogą czerpać z innego źródła niż odsetki. Ten obniżony z powodu pandemii limit miał pierwotnie obowiązywać przez rok, ale ostatnio pojawił się projekt wydłużający termin do końca 2021 r.
Branża apelowała do premiera, aby odstąpić od wydłużenia terminu. W Senacie zgłoszono poprawkę zakładającą ograniczenie przedłużenia niższego limitu do końca czerwca. Została ona przyjęta przez komisję senacką, prawdopodobnie w środę odbędzie się głosowanie nad zmianą. Musiałby ją zaakceptować także Sejm. Jeśli ją odrzuci, branża obawia się kurczenia się rynku pożyczkowego.
– Rządowy projekt, który trafił do Sejmu bez jakichkolwiek konsultacji, w swoim uzasadnieniu mówi wprost, że skutkiem wydłużenia obowiązywania limitu może być rewolucja w branży i przejęcie części jej klientów przez banki. Tak samo widzi to reprezentujący branżę Związek Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce – mówi Piotr Wołejko, ekspert Pracodawców RP ds. społeczno-gospodarczych.
Byłby to kolejny cios w pożyczkodawców pozabankowych, bo w 2020 r. sprzedaż firm z tej branży spadła o około 35 proc., do czego przyczyniło się zmniejszenie podaży (wzrost ryzyka kredytowego, spadek rentowności ze względu na niższe stopy procentowe i obniżenie limitu przychodów pozaodsetkowych, ograniczenia w dostępie do finansowania) i popytu klientów.