Konsekwencja lepsza od spekulacji

Zamiast czyhać, aż kursy na giełdzie wzrosną lub spadną, lepiej inwestować systematycznie, nie przejmując się zawirowaniami – przekonują eksperci.

Aktualizacja: 06.02.2008 16:22 Publikacja: 06.02.2008 00:22

Przyglądając się historycznym notowaniom giełdowym, można z łatwością wskazać, na których sesjach trzeba było kupować akcje, a na których sprzedawać, by zmaksymalizować zysk. Znacznie trudniej jest przewidzieć giełdowe górki i dołki. Opinie analityków rzadko są jednoznaczne i nawet zarządzający funduszami inwestycyjnymi, a więc osoby zajmujące się zawodowo rynkiem kapitałowym, mają problemy z wybraniem odpowiedniego momentu do zrealizowania transakcji.

Pytania o możliwe zwyżki i spadki na giełdzie stają się szczególnie popularne w takich okresach jak przełom minionego i bieżącego roku, kiedy to kursy akcji, a wraz z nimi ceny jednostek funduszy inwestycyjnych, ostro poszły w dół. Inwestorzy zastanawiają się, czy już warto kupować akcje, czy lepiej poczekać na dalszy spadek kursów.

Zdaniem analityków takie polowanie na okazje cenowe nie jest dobrym sposobem inwestowania długoterminowego. Znacznie lepsze efekty przynosi konsekwentne trzymanie się obranej strategii, uwzględniającej sytuację finansową inwestora i jego odporność na ryzyko. Wtedy problem: czy już sprzedać albo kupić akcje lub jednostki funduszy akcyjnych nie istnieje, bo ich udział w portfelu utrzymuje się na stałym, określonym indywidualnie poziomie.

Spadek kursów na giełdzie mógł prowokować inwestorów do odejścia od przyjętej strategii i sprzedaży wszystkich jednostek funduszy akcyjnych oraz mieszanych. – Teraz można mówić różne rzeczy, nawet to, że spadki w grudniu i na początku stycznia można było łatwo przewidzieć. Jednak wtedy sytuacja na giełdzie wcale nie była taka oczywista. Ja oczekiwałem na korektę od ponad dwóch lat, ale ona długo nie nadchodziła, choć były istotne przesłanki – mówi Zbigniew Jakubowski, wiceprezes i zarządzający w Union Investment TFI. Przekonuje, że w inwestowaniu najważniejsza jest racjonalna ocena oczekiwanych zysków oraz możliwych do zaakceptowania strat i dostosowanie do tego swojego portfela.

Na konsekwencję w inwestowaniu stawia także Kredyt Bank, który w styczniu udostępnił klientom Kompas Finansowy. Bada on preferencje inwestycyjne i na tej podstawie określa, z jakich elementów dana osoba powinna skonstruować swój portfel. Wynik zależy od statusu materialnego inwestora wypełniającego ankietę, jego przychodów i wydatków, czasu inwestycji, wreszcie mierzonej na różne sposoby skłonności do ryzyka i odporności na przejściowe straty. Natomiast w żadnym stopniu nie zależy od bieżącej koniunktury na giełdzie. Kompas Finansowy zaproponuje danej osobie taki sam skład portfela, niezależnie od tego, czy indeksy na giełdzie rosną, czy maleją.

– Chcemy oduczyć klientów gwałtownego przenoszenia środków z lokat ryzykownych do bezpiecznych czy na odwrót w zależności od koniunktury. Inwestowanie nie polega na tym, by zarobić krocie dzięki jednej trafnej decyzji, ale by trzymać się konsekwentnie obranej strategii – przekonuje Piotr Habiera, wiceprezes KBC TFI, które opracowało algorytm wykorzystywany w Kompasie Finansowym.

Klienci mBanku i MultiBanku kupujący jednostki funduszy inwestycyjnych mogą łatwo przebudować swój portfel. Nie dość, że na platformach transakcyjnych banków mogą wybierać spośród funduszy kilkunastu TFI, to jeszcze są zwolnieni z opłat dystrybucyjnych przy zakupie jednostek. Może to zachęcać do wykonywania gwałtownych ruchów zależnie od bieżącej sytuacji na giełdzie. Ale według Daniela Wrzesińskiego, menedżera Centrum Oszczędzania MultiBanku, większość klientów podchodzi do inwestowania w sposób zalecany przez doradców.

– Staramy się przekonywać klientów, że jeśli inwestycja jest zaplanowana na lata, to wahania cen akcji należy potraktować jak coś zupełnie naturalnego i po prostu je przeczekać – mówi Daniel Wrzesiński. – Sprawdziliśmy, że około 75 proc. naszych klientów posłuchało tych wskazówek i w ogóle nie zareagowało na spadki na giełdzie. Klienci ci inwestują długoterminowo, ich portfele są solidnie zdywersyfikowane i dostosowane do indywidualnej akceptacji ryzyka. Tylko około 20 proc. klientów ograniczyło udział jednostek funduszy akcyjnych, a kilka procent próbowało kupować jednostki po okazyjnych cenach.

Ci, którym dopiero spadki kursów na giełdzie uświadomiły, że przeceniali swoją odporność na ryzyko, mają do wyboru wiele bezpiecznych sposobów lokowania pieniędzy. Rosnące stopy procentowe powodują, że coraz atrakcyjniejsze stają się depozyty bankowe. Getin Bank proponuje w promocji 7 proc. w skali roku na dwuletniej lokacie ze stałym oprocentowaniem. 6 proc. w skali roku oferuje AIG Bank (roczna lokata na stały procent). Nietypową roczną lokatę ze stałym oprocentowaniem w wysokości 6 proc. wprowadziło też niedawno PKO BP. Tu jednak z wpłatą pieniędzy warto poczekać do ostatniego dnia subskrypcji, czyli do 17 marca. Niezależnie od tego, kiedy podpiszemy umowę, odsetki będą naliczane dopiero od 18 marca. Plusem tej oferty jest natomiast możliwość wycofania części środków bez utraty odsetek.

Więcej swobody dają rachunki oszczędnościowe, na które pieniądze można wpłacać bez ograniczeń, a przynajmniej raz w miesiącu podjąć je bez ponoszenia kosztów. Ich oprocentowanie jest nieco niższe niż najlepszych lokat terminowych. W Polbanku stawka dla rachunku oszczędnościowym wynosi obecnie 5,5 proc., a w Citi Handlowym i mBanku - 5,05 proc. (w żadnym z tych banków stawka nie zależy od wysokości zdeponowanej sumy). Oprocentowanie rachunków jest zmienne, może więc rosnąć, jeśli Rada Polityki Pieniężnej będzie dalej podnosić stopy procentowe.

Alternatywą dla lokat bankowych są fundusze rynku pieniężnego i obligacyjne, a także bezpośrednie inwestycje w obligacje detaliczne oferowane w sieci PKO BP. Analitycy przewidują, że najlepsze fundusze z pierwszej grupy osiągną w 2008 roku 5 – 5,5 proc. zysku, a fundusze obligacji ok. 0,5 pkt proc. więcej.

Oprocentowanie obligacji detalicznych sprzedawanych w lutym jest niższe w porównaniu ze styczniowymi emisjami. Odsetki od dwulatek (nie zmienią się przez dwa lata) wynoszą 5,3 proc. w skali roku, od czterolatek 6 proc. (stawka ta obowiązuje w pierwszym roku; w kolejnych zostanie ustalona na podstawie wskaźnika inflacji, do którego dodaje się marżę w wysokości 2,5 pkt proc.), a od dziesięciolatek 6,5 proc. (w kolejnych latach podobnie jak przy obligacjach czteroletnich będzie to inflacja powiększona o marżę, tym razem w wysokości 2,75 pkt proc.). Tylko oprocentowanie trzylatek jest trochę wyższe niż poprzednio. W pierwszym półrocznym okresie odsetkowym, który rozpoczyna się w lutym, wyniesie 5,51 proc. w skali roku.

Ireneusz Wojciechowski, dyrektor Departamentu Bankowości Elektronicznej Toyota Banku

Słowa „oszczędzanie” i „inwestowanie” bardzo często są używane zamiennie do określania działań i decyzji ekonomicznych. Tymczasem między oszczędzaniem a inwestowaniem istnieje granica, którą wytycza niepewność, a ściślej mówiąc, poziom akceptowanego ryzyka. Oszczędzanie polega na odkładaniu nadwyżek finansowych i uzyskiwaniu z nich korzyści w przyszłości. Klasyczny sposób oszczędzania to lokowanie środków w bezpieczne instrumenty o znikomym ryzyku, takie jak np. obligacje skarbowe, konta oszczędnościowe czy lokaty bankowe. Inwestowanie to lokowanie środków w instrumenty bądź przedsięwzięcia, z którymi wiąże się niepewność co do przyszłych efektów. Inwestowanie nie tylko przynosi korzyści finansowe, ale też bardzo często ma wpływ na kreowanie przez inwestora jego przyszłości. Aby oszczędzać w banku, nie trzeba być od razu rentierem posiadającym bardzo duże nadwyżki finansowe. Na początku warto po prostu przeanalizować swój domowy budżet. Z całą pewnością znajdą się tam jakieś nadwyżki, które przy zachowaniu pewnej dyscypliny można deponować na koncie oszczędnościowym czy lokacie terminowej.

Natomiast inwestowanie wymaga trochę więcej świadomości, dyscypliny i opanowania. Można wyróżnić:

> inwestowanie w instrumenty finansowe obarczone niskim ryzykiem i zapewniające z góry określony zysk,

> inwestowanie w przedsięwzięcia realizowane według własnych pomysłów i strategii, cechujące się wysokim ryzykiem; przedsięwzięcia te mogą przynieść dotkliwe straty, ale z drugiej strony dają wiele satysfakcji.

Odpowiedź na pytanie: oszczędzać czy inwestować, brzmi następująco: jeśli mamy nadwyżki środków, nie akceptujemy ryzyka i potrafimy poddać się samodyscyplinie, powinniśmy oszczędzać, a jeśli ryzyko pozwalające osiągnąć cele finansowe jest dla nas do zaakceptowania, powinniśmy zdecydować się na inwestowanie.

Jest to kolejny tekst z cyklu "Bankowość internetowa"

Przyglądając się historycznym notowaniom giełdowym, można z łatwością wskazać, na których sesjach trzeba było kupować akcje, a na których sprzedawać, by zmaksymalizować zysk. Znacznie trudniej jest przewidzieć giełdowe górki i dołki. Opinie analityków rzadko są jednoznaczne i nawet zarządzający funduszami inwestycyjnymi, a więc osoby zajmujące się zawodowo rynkiem kapitałowym, mają problemy z wybraniem odpowiedniego momentu do zrealizowania transakcji.

Pytania o możliwe zwyżki i spadki na giełdzie stają się szczególnie popularne w takich okresach jak przełom minionego i bieżącego roku, kiedy to kursy akcji, a wraz z nimi ceny jednostek funduszy inwestycyjnych, ostro poszły w dół. Inwestorzy zastanawiają się, czy już warto kupować akcje, czy lepiej poczekać na dalszy spadek kursów.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Banki
ING BSK i Citi Handlowy pokazały dobre wyniki
Banki
Kryptowalutowa afera korupcyjna na Litwie. Zamieszany urzędnik banku centralnego
Banki
Zysk Citi Handlowego powyżej oczekiwań rynkowych
Banki
Jak poradził sobie ING BSK w I kwartale? Bank podał wyniki
Banki
Gołębia RPP coraz mniej lęka się inflacji i tnie stopy procentowe
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem