Allianz będzie miał ofertę typową dla banku detalicznego: rachunki, karty kredytowe, kredyty (hipoteczny, refinansowy, gotówkowy), lokaty, ubezpieczenia. Będzie także rozwijał bankowość internetową.
Różnica między Allianzem a innymi podobnymi bankami na naszym rynku będzie jednak istotna, choćby dlatego, że początkowe plany zakładają, iż 70 proc. będą stanowić dotychczasowi klienci. W Polsce ta niemiecka (i jedna z największych w Europie) grupa finansowa ma dwie spółki ubezpieczeniowe, towarzystwo funduszy inwestycyjnych i towarzystwo funduszy emerytalnych.
Produkty banku będzie można kupić nie tylko w jego oddziałach (w tym roku ma ich powstać razem z centrami hipotecznymi 89, a w ciągu trzech lat – 200), ale także u agentów ubezpieczeniowych. – Clou pomysłu na bank jest synergia. W projekcie uczestniczą pracownicy ze wszystkich naszych spółek. A liczba klientów zbliża się do 2 mln – mówi Marek Baran, rzecznik prasowy grupy Allianz w Polsce.
Włodzimierz Kiciński, prezes Nordea Banku, uważa, że sukces nowej instytucji będzie zależał od skali jej działania. – Rynek produktów bankowo-ubezpieczeniowych nie jest jeszcze zapełniony, przyda się też na nim większa konkurencja – przyznaje. Sceptycznie wypowiada się natomiast o zaangażowaniu do sprzedaży agentów ubezpieczeniowych. – Ich efektywność i lojalność pozostawia wiele do życzenia – mówi prezes Nordea Banku. Niemcy liczą, że w ciągu dwóch, trzech lat uda im się pozyskać ok. 300 tys. klientów. Allianz od zera zbudował wcześniej podobne banki na Węgrzech i w Indiach.
Nad utworzeniem banku pracuje obecnie 120 osób. W dniu startu w centrali nowej instytucji ma pracować 200 osób. Natomiast do końca bieżącego roku w oddziałach znajdzie pracę 600 bankowców. Allianz chce mieć także 20 mobilnych sprzedawców kredytów hipotecznych. Bo właśnie ten kredyt będzie na początku działania spółki najważniejszym produktem.