W ostatnich latach na stanowiskach szefów giełdowych banków zaszło sporo zmian, co wiązało się z koniecznością wypłacania należnych odpraw. Od sierpnia ubiegłego roku prezesem BPH (kontrolowanego przez amerykański GE) przestał być Józef Wancer, który tę funkcję sprawował nieprzerwanie od maja 2005 roku. Oficjalnym powodem ustąpienia był zamiar przejścia na emeryturę, choć jak wiadomo, w spółce zmienił się główny akcjonariusz.

Na pożegnanie Józef Wancer z kasy banku zainkasował ponad 4,4 mln zł. Połowa tej kwoty to  wynagrodzenie podstawowe. Reszta to odprawa i rekompensata za zapis o zakazie konkurencji. W sumie przez dziesięć lat urzędowania Józef Wancer zarobił ponad 30 mln zł. Pełniący obecnie obowiązki prezesa BPH Richard Gaskin zarobił w ubiegłym roku prawie 2 mln zł, z czego 858 tys. zł to premia za wyniki za 2009 rok.

Odprawa dla prezesa Wancera na tle innych bankowców, którzy pożegnali się ze stanowiskami, nie była jednak duża. W ubiegłym roku odszedł prezes BRE Mariusz Grendowicz. Uwzględniając wszystkie należne płatności, w tym rozliczenie programu motywacyjnego opartego na akcjach Commerzbanku (niemiecki właściciel BRE), zainkasował ponad 6 mln zł. Warto dodać, że gdy ponad pięć lat temu Grendowicz odchodził z zarządu BPH, razem z odprawą również wziął ponad 6 mln zł. Podobnej wielkości wynagrodzenie dostała w 2006 roku Małgorzata Kroker-Jachiewicz, szefowa Kredyt Banku.

Do tej pory rekordzistą jest Jan Krzysztof Bielecki. Gdy odchodził w 2009 roku z Pekao, na pożegnanie dostał, oprócz 1,5 mln zł wynagrodzenia podstawowego, prawie 7,3 mln zł odprawy.