Frakcje socjalistów i zielonych w Parlamencie Europejskim chciałyby do gotowego już projektu ustawy wprowadzającej w UE nowe wymogi kapitałowe Bazylejskiego Komitetu ds. Nadzoru Bankowego (tzw. Bazylea III), która obowiązywać ma od początku 2013 r., dopisać kolejne restrykcje. Wśród propozycji są m.in. przepisy ograniczające różnice między najwyższą a najniższą płacą w bankach – powiedzieli agencji Bloomberga członkowie Komisji ds. Ekonomicznych w PE.
Pomysł nie jest zupełnie nowy, unijny komisarz ds. usług finansowych i rynku wewnętrznego Michel Barnier już w lutym mówił na łamach „Sueddeutsche Zeitung", że analizuje sposoby na ograniczenie rozbieżności płacowych w bankach. Eksperci podchodzą jednak do takich pomysłów sceptycznie. – Regulacji narzucających bankom maksymalny stosunek najwyższego do najniższego wynagrodzenia nie dałoby się wprowadzić w życie. Jak traktowane byłyby pensje personelu sprzątającego i pracowników zatrudnionych na część etatu? Jak wyceniane byłyby akcje stanowiące część bonusów? – skomentował Richard Portes, wykładowca ekonomii w London Business School. Według niego wyższe wymogi kapitałowe w bankach obniżą ich zyski, a to doprowadzi do spadku bonusów i w efekcie całkowitych wynagrodzeń w tym sektorze.
PE już w 2010 r. przyjął bardzo surowe regulacje ograniczające premie w bankowości. Nakazują one m.in., aby wypłata 40 – 60 proc. premii była odroczona o kilka lat, reszta zaś przynajmniej w połowie miała formę akcji lub innych papierów wartościowych, których notowania powiązane są z kondycją pracodawcy. To oraz słaba koniunktura w bankowości już doprowadziły do spadku wysokości premii wypłacanych finansistom.
Do walki z systemem wynagrodzeń w bankowości Brukselę zachęcają takie przypadki, jak byłego szefa RBS Freda Goodwina. Pod jego kierownictwem bank niemal zbankrutował, ale on sam na odchodne otrzymał sowitą odprawę.