Zdaniem ekonomistów BIS żądania EBA nasiliły na rynkach obawy, że banki mocno ograniczą podaż kredytu oraz przyspieszą wyprzedaż aktywów, co doprowadzi do spowolnienia gospodarczego oraz pogorszy koniunkturę na rynkach finansowych na całym świecie. Ostatecznie jednak do gwałtownej przeceny aktywów ani spadku podaży kredytu nie doszło.

Według BIS to m.in. zasługa banków centralnych, w szczególności zaś Europejskiego Banku Centralnego i jego dwóch aukcji trzyletnich pożyczek dla banków komercyjnych. „Inne banki, zarządzający aktywami oraz inwestorzy z rynku obligacji zastąpili europejskich kredytodawców, którzy kontynuują delewarowanie" – dodali autorzy raportu.

Według nich „delewarowanie jest elementem koniecznych, pokryzysowych dostosowań w europejskim sektorze bankowym", które przywrócą mu stabilność. W ramach tego procesu europejskie banki ograniczą swoje aktywa – według różnych szacunków – jeszcze o 0,5 do nawet 3 bln euro (dla porównania, całkowite aktywa 15 największych banków w UE to około 20 bln euro).

„Otwarte pozostaje pytanie, czy inne instytucje finansowe będą w stanie zastąpić odchudzające się europejskie banki" – ostrzegają ekonomiści BIS. Jak jednak konkludują, działania banków centralnych, które ułatwiły kredytodawcom dostęp do finansowania, pozwalają mieć nadzieję, że proces delewarowania nie będzie gwałtowny i nie będzie ciążył na koniunkturze w gospodarce i na rynkach finansowych.

W najnowszym raporcie kwartalnym BIS ocenił też skuteczność ostatniego programu stymulacyjnego Rezerwy Federalnej, znanego jako operacja „Twist". Polega on na stopniowej wymianie krótkoterminowych obligacji skarbowych z portfela Fedu na obligacje długoterminowe w celu obniżenia rentowności tych ostatnich i wraz z nimi kosztu kredytu w gospodarce. Według BIS program ten może zbić rentowność amerykańskich 10-latek nawet o 0,8 pkt proc., ale jego skuteczność obniża to, że jednocześnie rząd w USA wydłuża średnią zapadalność swoich obligacji. Obecnie wynosi ona 62,8 miesiąca, najwięcej od 2002 r.