Bez kasy nie ma kredytów

To będzie dobry rok dla banków. Problem w tym, że części z nich może nie starczyć pieniędzy, by je pożyczać.

Publikacja: 26.02.2014 11:34

Bez kasy nie ma kredytów

Foto: Bloomberg

Po dwóch latach kredytowego nieurodzaju nadszedł czas na prawdziwą ofensywę. Na próżno jednak optymistyczne prognozy, jeśli instytucje nie będą mogły na nich skorzystać.

Dlaczego? Bo bankowe skarbce mogą być zbyt ubogie, by aktywnie rozdawać kapitał.

Więcej depozytów

Najpopularniejszym sposobem finansowania kredytów są depozyty klientów. Optymizmem może napawać fakt, że w ubiegłym roku nie brakowało banków, gdzie depozyty rosły szybciej niż kredyty.

Dość wspomnieć o ING BSK, gdzie wartość tych pierwszych wzrosła o 16 proc. w ujęciu rocznym, podczas gdy kredyty urosły zaledwie o 7 proc. Inny przykład to Millennium, gdzie wolumen depozytów wzrósł o 9,1 proc., a kredytów o 3,8 proc.

– Budując bazę depozytową, banki przygotowywały się na nadchodzące ożywienie gospodarcze i rozkręcenie akcji kredytowej – przyznaje Michał Fidelus, analityk DI Investors.

Z drugiej strony są też takie instytucje jak PKO BP i Pekao, gdzie po trzech kwartałach (spółki nie opublikowały jeszcze raportów za IV kwartał ub.r.) to kredyty rosły szybciej niż depozyty, obniżając bazę kapitałową.

Budując bazę depozytową, banki przygotowywały się na dynamiczne rozkręcenie akcji kredytowej

Aby oszacować, czy banki będą w stanie aktywnie walczyć o kredytobiorców, można zastosować wskaźnik L/D (loans/deposits), będący ilorazem wartości kredytów i depozytów klientów. Im mniejsza jego wartość, tym większa płynność i kapitał, który może trafić do klientów jako kredyty i pożyczki.

Jak wynika z analizy „Rz", liderami pod tym względem są: Handlowy (64 proc.), ING BSK (77,6 proc.) i BZ WBK (87 proc.).

– Zazwyczaj gdy banki mają wskaźnik powyżej 90 proc., depozyty klientów mocno obciążają bilans i hamują np. rozwój kredytów hipotecznych, które są długoterminowymi pasywami banków – przekonuje Marcin Jabłczyński, analityk DB Securities.

Dziś najwyższe wskaźniki L/D notują: BPH (197,7 proc.), Nordea BP (189,7 proc.) i polski oddział BNP Paribas (184,5 proc.). W środku stawki uplasowały się Alior i PKO BP, dla których wskaźnik oscyluje w granicach 99 proc.

Te banki będą musiały teraz istotnie walczyć o depozyty klientów, żeby móc skorzystać na ożywieniu w gospodarce i sprostać wyższemu popytowi na kredyt. Analitycy nie mają wątpliwości, że Alior sprosta temu zadaniu. Pewną zagadką pozostaje PKO BP.

Koniec z kieszonkowym

Oczywiście są też inne sposoby na zdobycie kapitału. Do tej pory akcja kredytowa Nordei czy BNP Paribas była w dużej mierze finansowana z ich zagranicznych spółek matek. Podobnie było w przypadku mBanku.

– W tym roku wygasa jednak częściowe finansowanie Commerzbanku dla polskiej instytucji, a wskaźnik L/D wynosi ok. 110 proc., co oznacza, że wartość kredytów o 10 proc. przewyższa wartość depozytów – zaznacza Wojciech Wasilewski, analityk Noble Securities. – Bank musi teraz szukać alternatywnego finansowania, więc będzie trudno o ponadrynkowe wzrosty – prognozuje.

Jabłczyński dodaje natomiast, że model finansowania akcji kredytowej z budżetu spółek matek to już przeszłość. Po kryzysie przyjęło się, aby banki finansowały swoją działalność z lokalnych źródeł dochodów.

Szansa w listach

Analitycy wysuwają jeszcze jedną propozycję: listy zastawne.

– To skutek regulacji Bazylea III – tłumaczy Jabłczyński. – Rynek dopiero się rozwija i zanim będzie to naturalne źródło kapitału dla banków, upłynie jeszcze trochę czasu – podkreśla. Dodatkowo na niekorzyść tego rynku działają zmiany w otwartych funduszach emerytalnych (OFE), które mogą być mniej chętne do kupowania długoterminowych wierzytelności banków.

– Naturalnymi nabywcami listów zastawnych będą polskie i zagraniczne fundusze inwestycyjne – szacuje Jabłczyński.

– Listy zastawne to nadzieja polskiej bankowości, ale nadzieja, na którą trzeba poczekać – potwierdza Paweł Kozub, analityk UniCredit CAIB.

Wreszcie na zasadzie efektu domina może dojść do tego, że wyższe przychody odsetkowe banków z tytułu kredytów będą wzmacniać ich bazę kapitałową i pozwalać na dalsze rozkręcanie akcji kredytowej.  A są jeszcze coraz popularniejsze obligacje banków, które w ubiegłym roku chętnie emitowały m.in. PKO BP czy ING BSK.

– Ale nie spodziewajmy się kolejnego boomu kredytowego. Płynność banków jest o wiele mniejsza niż w rekordowych latach – podsumowuje Kozub. Analitycy prognozują jednak, że w 2014 r. to już kredyty będą rosnąć szybciej niż depozyty.

Akcja kredytowa w polskich bankach

Kto zyska, kto straci

Handlowy, ING BSK i BZ WBK – to właśnie te trzy banki są najlepiej przygotowane na przeprowadzenie dynamicznej akcji kredytowej. Jednak ocenianie portfeli kredytowych jedynie przez pryzmat wartości wskaźnika kredytów do depozytów może być bardzo mylące. Dość wspomnieć, że mimo najniższej wartości wskaźnika Handlowy nie był dużym beneficjentem boomu kredytowego sprzed kilku lat, co pozwala sądzić, że i tym razem nie będzie liderem wzrostów akcji kredytowej. Nie bez znaczenia jest też profil danego banku. Spółce łatwiej bowiem rozkręcić akcje sprzedaży kredytów gotówkowych i firmowych niż hipotecznych, w przypadku bowiem tych ostatnich tworzą długoterminowe pasywa, które obciążają ich wynik, a ponadto marże z tej grupy kredytów są zdecydowanie niższe niż w przypadku np. pożyczek gotówkowych. Wreszcie kluczowe jest podejście do ryzyka. Agresywna strategia pozwoliła Aliorowi aż o 37,2 proc. zwiększyć w ubiegłym roku wolumen sprzedanych kredytów. Dla porównania – w konserwatywnym Pekao kredyty wzrosły zaledwie o 4,4 proc., a w PKO BP – o 5,1 proc. (dane za trzy kwartały). Zdaniem analityków liderami rynku kredytowego zostaną ING BSK, Alior i Millennium. Na końcu zestawienia pojawia się natomiast mBank, który nie dość, że ma wysoki wskaźnik, to jeszcze straci część finansowania ze spółki matki, czyli niemieckiego Commerzbanku.

Po dwóch latach kredytowego nieurodzaju nadszedł czas na prawdziwą ofensywę. Na próżno jednak optymistyczne prognozy, jeśli instytucje nie będą mogły na nich skorzystać.

Dlaczego? Bo bankowe skarbce mogą być zbyt ubogie, by aktywnie rozdawać kapitał.

Pozostało 96% artykułu
Banki
Prezes NBP Adam Glapiński: Sektor bankowy słabo pełni swoją podstawową funkcję
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Banki
EBC znów obciął stopę depozytową. Czwarty raz w 2024 roku
Banki
Niespodziewany ruch banku centralnego Szwajcarii ws. stóp procentowych
Banki
Szwajcarski bank centralny tnie stopy mocniej niż się spodziewano
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Banki
Ludwik Kotecki, RPP: Adam Glapiński złamał naszą dżentelmeńską umowę