Po dwóch latach kredytowego nieurodzaju nadszedł czas na prawdziwą ofensywę. Na próżno jednak optymistyczne prognozy, jeśli instytucje nie będą mogły na nich skorzystać.
Dlaczego? Bo bankowe skarbce mogą być zbyt ubogie, by aktywnie rozdawać kapitał.
Więcej depozytów
Najpopularniejszym sposobem finansowania kredytów są depozyty klientów. Optymizmem może napawać fakt, że w ubiegłym roku nie brakowało banków, gdzie depozyty rosły szybciej niż kredyty.
Dość wspomnieć o ING BSK, gdzie wartość tych pierwszych wzrosła o 16 proc. w ujęciu rocznym, podczas gdy kredyty urosły zaledwie o 7 proc. Inny przykład to Millennium, gdzie wolumen depozytów wzrósł o 9,1 proc., a kredytów o 3,8 proc.
– Budując bazę depozytową, banki przygotowywały się na nadchodzące ożywienie gospodarcze i rozkręcenie akcji kredytowej – przyznaje Michał Fidelus, analityk DI Investors.