Polska i EBOR widzą sens w dalszej współpracy

Inwestycje. Polska, obok Estonii ?i Słowacji, jest najbardziej rozwiniętą gospodarką spośród tych, w których działa EBOR. Ale zarówno bank, ?jak i polskie władze widzą sens dalszej współpracy.

Publikacja: 19.05.2014 10:51

Jacques Attali – pierwszy szef EBOR w latach 1991–1993

Jacques Attali – pierwszy szef EBOR w latach 1991–1993

Foto: AFP

Dotychczas tylko jeden kraj, w którym EBOR inwestował, „wyrósł" z jego pomocy. To Czechy, gdzie bank od końca 2007 r. nie angażuje się w nowe projekty, choć nadal ma tam portfel aktywów. Tymczasem w pięcioletniej strategii przyjętej w 2006 r. EBOR zakładał, że do 2010 r. żadne z ośmiu państw Europy Środkowo-Wschodniej (oprócz Czech to Estonia, Litwa, Łotwa, Polska, Słowacja, Słowenia i Węgry), które w 2004 r. przystąpiły do Unii Europejskiej, nie będzie wymagało jego wsparcia.

Tak się jednak nie stało, choć z danych samego EBOR wynika, że transformacja gospodarcza w Polsce i kilku krajach ościennych jest praktycznie zakończona. Mowa o tzw. wskaźnikach transformacji, czyli ocenach, jak daleko kraje odeszły od gospodarki centralnie planowanej, biorąc pod uwagę sześć obszarów: prywatyzację małych przedsiębiorstw, prywatyzację dużych przedsiębiorstw, jakość nadzoru właścicielskiego nad spółkami pozostającymi w rękach państwa, liberalizację cen, liberalizację handlu międzynarodowego i przepływów kapitałowych oraz politykę ochrony konkurencji.

W ostatnim roku (2007), w którym w raportach EBOR uwzględniane były Czechy, w tych sześciu obszarach (wówczas oceny były wystawiane w dziewięciu obszarach, ale część z nich dublowała oceny transformacji sektorowej, więc EBOR z nich zrezygnował) kraj ten miał, średnio rzecz biorąc, oceny gorsze niż np. Estonia czy Węgry. Polska miała wówczas oceny zbliżone do Czech.

Dziś spośród wszystkich państw, w których działa Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju, najbardziej zaawansowane w transformacji gospodarczej są Estonia, Polska i Słowacja. Najsłabiej ze wszystkich kryteriów polska gospodarka wypada w prywatyzacji dużych przedsiębiorstw, nadzorze nad spółkami publicznymi i ochronie konkurencji.

W związku z wysokim poziomem rozwoju Polski i innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej pojawiają się głosy, że dalsze zaangażowanie EBOR w tych państwach ogranicza możliwości finansowego wsparcia przez EBOR regionów mniej zaawansowanych w  procesie transformacji (spośród wszystkich krajów, w których zaangażowany jest EBOR, pomijając kraje Maghrebu, najsłabsze oceny mają Turkmenistan, Uzbekistan i Białoruś).

Kwestia tzw. graduacji, czyli rezygnacji państw ze wsparcia EBOR, była jednym z tematów rozmów na tegorocznym spotkaniu udziałowców banku, które odbyło się w ubiegłym tygodniu w Warszawie. – Wszyscy zgadzają się, że kraje objęte naszymi inwestycjami prędzej czy później powinny rozpocząć procedurę graduacji. EBOR ma pomagać krajom i działającym tam firmom w uzyskaniu dostępu do rynku kapitałowego. Gdy ten cel jest spełniony, należy się wycofać – podsumowywał te rozmowy na konferencji prasowej Suma Chakrabarti, prezes EBOR. Podkreślił jednak, że inicjatywa, aby rozpocząć procedurę graduacji, musi wyjść od państw beneficjentów.

Tymczasem większość krajów, w których EBOR inwestuje, nie czuje się na to gotowa. – Nie ukrywam, że był pewien nacisk na Polskę jako „gwiazdę transformacji", żebyśmy się graduowali (...), ale myśmy nie byli chętni. To, że organizujemy doroczne spotkanie EBOR, pomogło nam przekonać różne kraje, żeby na razie z tą ideą graduacji poczekały. Oczywiście ona nas czeka, ale dopóki jest popyt na EBOR w Polsce, nie ma powodu, żeby rezygnować z jego obecności, zarówno finansowej, jak i stymulacyjnej. Jak jest ciekawy, ale ryzykowny projekt, udział EBOR ułatwia mobilizację finansów także z innych źródeł. To jest bardzo cenne – powiedział prezes NBP Marek Belka. Także premier Donald Tusk w przemówieniu inaugurującym posiedzenie EBOR mówił, że jego zaangażowanie w Polsce jest nadal potrzebne.

Prezes Chakrabarti w niedawnym wywiadzie dla „Rz" tłumaczył, że kryzys finansowy z ostatnich lat pokazał, iż EBOR wciąż ma w Europie Środkowo-Wschodniej rolę do odegrania. W Warszawie wskazywał z kolei, że zarówno w Polsce, jak i krajach ościennych wciąż występują „luki transformacyjne" i to właśnie na ich wypełnianie będzie zorientowane dalsze wsparcie EBOR. W przypadku Polski chodzi o udział w prywatyzacjach oraz projekty energetyczne.     —Grzegorz Siemionczyk

Dotychczas tylko jeden kraj, w którym EBOR inwestował, „wyrósł" z jego pomocy. To Czechy, gdzie bank od końca 2007 r. nie angażuje się w nowe projekty, choć nadal ma tam portfel aktywów. Tymczasem w pięcioletniej strategii przyjętej w 2006 r. EBOR zakładał, że do 2010 r. żadne z ośmiu państw Europy Środkowo-Wschodniej (oprócz Czech to Estonia, Litwa, Łotwa, Polska, Słowacja, Słowenia i Węgry), które w 2004 r. przystąpiły do Unii Europejskiej, nie będzie wymagało jego wsparcia.

Pozostało 87% artykułu
Banki
Saga frankowa drenuje banki. Czy uchwała Sądu Najwyższego coś zmieni?
Banki
Zmiany w zarządzie największego polskiego banku. Nowy wiceprezes PKO
Materiał Partnera
Kredyt Unia to wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO
Banki
Zysk Aliora nieco powyżej oczekiwań
Banki
Strata NBP w 2023 roku poszła w miliardy złotych. Adam Glapiński pod ostrzałem