Do 42. minuty w Sewilli dominował futbol ostrożny. Żadna z drużyn nie chciała podjąć ryzyka, wiedząc, że każdy błąd może się okazać bardzo kosztowny, a każdą straconą bramkę odrobić będzie trudno.

Wydawało się, że gol Thorgana Hazarda będzie zbawieniem dla widowiska. Młodszy z braci przymierzył zza pola karnego, podkręcił piłkę tak precyzyjnie i mocno, że Rui Patricio nie zdołał jej sięgnąć i Belgia objęła prowadzenie.

Portugalczycy musieli zaatakować, ale Belgowie starannie odczytywali ich zamiary. Najlepszej okazji nie wykorzystał Raphael Guerreiro - trafił w słupek. Zamiast efektownej gry były brzydkie faule. Ofiarą jednego z nich padł Kevin De Bruyne. Gwiazdor Belgii ma w tym roku wyjątkowego pecha. Miesiąc temu w finale Ligi Mistrzów złamał nos, teraz musiał opuścić boisko już chwilę po przerwie i nie wiadomo, czy będzie gotowy na ćwierćfinał z Włochami (2 lipca w Monachium).

W niedzielę tradycji stało się zadość. W historii mistrzostw Europy tylko Hiszpanie potrafili obronić tytuł (w 2012 roku). 11 lipca na Wembley poznamy nowego mistrza. Czy będzie nim Belgia?

1/8 FINAŁU
Belgia - Portugalia 1:0
(T. Hazard 42)