W chwili, gdy coraz więcej państw rozważa wprowadzenie sankcji wobec Arabii Saudyjskiej w reakcji na morderstwo dziennikarza Dżamala Chaszukdżiego (w angielskiej wersji: Jamal Khashoggi), prezydent Donald Trump ogłasza, że w relacjach amerykańsko-saudyjskich nic się nie zmieni.
W specjalnym oświadczeniu we wtorek zatytułowanym „America First" prezydent USA wyłożył swoje motywy. Sam tekst rozpoczyna się od słów, że świat jest bardzo bardzo niebezpiecznym miejscem, po czym następuje atak na Iran, które to państwo jest „czołowym sponsorem terroryzmu". Dopiero w dalszej kolejności mowa jest o Arabii Saudyjskiej. W sprawie Chaszukdżiego prezydent nie ma wątpliwości, że był to „barbarzyński akt przeciwstawiający się cywilizowanym normom", ale nie omieszkał przypomnieć, że zamordowany dziennikarz był postrzegany w Arabii Saudyjskiej jako „wróg państwa", a także członek Bractwa Muzułmańskiego.
Ten zdumiewający passus nie może dziwić, jeżeli przyjrzeć się argumentacji Trumpa, który przypomina, że w czasie ubiegłorocznej wizyty w Rijadzie uzgodnić miał wydatki królestwa Arabii Saudyjskiej oraz inwestycje w USA na poziomie 450 mld dol. W tym zakupy amerykańskiej broni i sprzętu wojskowego na sumę 110 mld dol. – To nic innego jak brutalny przykład transakcyjnej polityki zagranicznej pana Trumpa – skomentował ten fragment „New York Times".
– Jeżeli USA się wycofają z Arabii Saudyjskiej, w to miejsce wejdzie Rosja oraz Chiny – powiedział Trump dziennikarzom we wtorek. Dodał, że obciążanie odpowiedzialnością rządzącego Arabią Saudyjską księcia Mohameda bin Salmana może doprowadzić do wzrostu cen ropy naftowej. – Dziękuję, Arabio Saudyjska. Ceny ropy spadają. Jest 54 dol., a było 82 dol. Idźmy dalej w dół – napisał Trump w środę.
Wcześniej argumentował, że nie jest rzeczą całkowicie pewną, że następca tronu zlecił morderstwo Chaszukdżiego. Podobno nie ma na to 100 proc. dowodów także CIA. Jednak kilka dni temu anonimowi przedstawiciele tej agencji w nieformalnych rozmowach z „New York Timesem" oraz „Washington Postem" nie mieli najmniejszych wątpliwości co do roli księcia w całym przedsięwzięciu zakończonym brutalnym morderstwem dziennikarza 2 października w saudyjskim konsulacie w Stambule.