Zwyczaj ten w pradziejach był bardzo rozpowszechniony, badacze odnajdują jego ślady praktycznie na całym świecie, w różnych okresach i kulturach. Poza Europą wśród dzikich plemion występuje on do dziś. W Europie zwyczaj ten praktykowali jeszcze w XVIII wieku Tatarzy. Do początku XX wieku przetrwał w niektórych zakątkach Kaukazu i Bałkanów.
Zachowały się relacje podróżników opisujących życie Indian oraz innych niecywilizowanych ludów, wśród których trwałe odkształcenie czaszki uzyskiwano przez krępowanie głowy bandażami, przepaskami, turbanami, czepkami, ściskając je deseczkami, łupkami itp. Zabieg taki musi trwać kilka miesięcy. Im bardziej wyszukany kształt zamierzano osiągnąć, tym bardziej skomplikowanych używano rekwizytów. Można było osiągnąć kształt cylindra, stożka, a nawet liścia koniczyny – właśnie taki kształt ma prekolumbijska czaszka odkopana w Vera Cruz w Meksyku.
Na wiele sposobów
Grecki historyk Herodot odnotował w V wieku p.n.e., że u arystokracji ludów znad Morza Czarnego plastyczną czaszkę noworodka kształtowano gołymi dłońmi tak, aby straciła naturalny okrągły kształt i w miarę wzrastania wydłużała się, przybierając formę cylindryczną.
Archeolodzy, a także badacze współczesnych kultur pierwotnych, wiedzą bardzo dobrze, że zwyczaj zniekształcania głowy jest tylko jednym z wielu dokonywanych na zupełnie zdrowym, zgrabnym, sprawnym ciele zabiegów deformacyjnych, których rozmaitość jest ogromna: Afrykanki z plemienia Sara deformują wargi drewnianymi krążkami, Afrykanki znad jeziora Czad noszą w wargach kręgi rozmiarów dużych talerzy. Przysłowiowe są kości w nosach Papuasów, ale posuwają się oni nawet do przekłuwania gałki ocznej, którą zdobią czarnymi punktami wokół tęczówki. Kobiety z niektórych plemion polinezyjskich uważają za hańbiące nieposiadanie tatuażu na ustach, „ma wargi czerwone" – powiadają o takiej z odrazą. Kobiety z plemienia Padaung w Tajlandii nakładają na szyje obręcze, które wydłużają je o kilkadziesiąt centymetrów. Dajacy i Batacy na Borneo świdrują dziurki w przednich zębach i plombują je miedzią, złotem, masą perłową. Majowie, Inkowie, Aztekowie postępowali podobnie, zdrowe zęby inkrustowali jadeitami i turkusami. Jeszcze do niedawna, na początku XX wieku, w Australii i na Tasmanii, a do dziś w Melanezji i w Afryce stosuje się skaryfikację, czyli ozdabianie ciała bliznami w połączeniu z kolorowym tatuażem.
Czy można wrzucić do jednego worka kość w nosie współczesnego Papuasa i cylindryczną czaszkę mężczyzny pochowanego w Złotej pod Sandomierzem 5 tys. lat temu?
Trend ogólnoświatowy
– Deformacja czaszek była związana z praktykami rytualnymi. Ich celem było takie naznaczenie człowieka, aby nie było wątpliwości, do jakiej grupy, plemienia, klanu należał. Odzież czy ozdoby, fryzura nie spełniały tego warunku, można je było naśladować, natomiast deformacja czaszki praktycznie jest niemożliwa do naśladowania, nie można jej cofnąć, w odróżnieniu od fryzury, ubioru czy ozdób, których można się pozbyć czy zamienić na inne – wyjaśnia dr Cristina Garcia Moreno kierująca wykopaliskami w cytowanej miejscowości Onavas w Meksyku.