Taki wniosek płynie z wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Zapadł on w następującym stanie faktycznym: P.T. uchwałą Okręgowa Rady Adwokackiej został wpisany na listę aplikantów adwokackich, ale na skutek niezaliczenia kolokwiów został skreślony z listy. Po przejściu bez powodzenia całej procedury odwoławczej (łącznie z Naczelnym Sądem Administracyjnym), po kilku latach wystąpił o dopuszczenie do egzaminu radcowskiego, który zdał z wynikiem pozytywnym.
Sprzeciw od wpisu P.T. na listę radców prawnych złożył jednak Minister Sprawiedliwości, który uznał, że nie daje on rękojmi prawidłowego wykonywania zawodu radcy prawnego. Dlaczego? Ponieważ na podstawie dokumentów związanych z odbywaniem aplikacji adwokackiej Minister stwierdził, że P.T. został skreślony z listy aplikantów, a ponadto na skutek licznych skarg na niego, Rzecznik Dyscyplinarny prowadził trzy postępowania dyscyplinarne i wyjaśniające.
Za okoliczność przemawiającą za brakiem nieskazitelności charakteru i wiarygodności Minister uznał nieuprawnione posługiwanie się przez P.T. tytułem aplikanta adwokackiego. Wskazując na orzecznictwo sądowe podkreślono, że na rękojmię prawidłowego wykonywania zawodu radcy prawnego składają się takie cechy jak nieskazitelność oraz dotychczasowe zachowanie osoby predestynującej do zawodu.
Tymczasem, jak wynikało z dokumentów dołączonych do postępowania dyscyplinarnego, niedoszły mecenas złożył pismo procesowe podpisane w imieniu pozwanego opatrując je pieczątką „z up. adwokata apl. adw. P.T.". W świetle tych ustaleń Minister uznał, że pretendujący do zawodu radcy, posługując się bezprawnie tytułem aplikanta adwokackiego, działał nie tylko na szkodę klienta, ale także przeciwko wymiarowi sprawiedliwości.
Za naganne Minister uznał także niepoinformowanie Rady Okręgowej Izby Radców Prawnych o odbywanej aplikacji adwokackiej oraz zatajenie prowadzonego postępowania dyscyplinarnego, co uniemożliwiło organowi samorządu całościowej weryfikacji i oceny kandydata.