"Rzeczpospolita": W raporcie z działalności ABW za zeszły rok napisaliście otwartym tekstem: „Kontrwywiad Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego potwierdził utrzymywanie się wysokiego poziomu aktywności rosyjskich służb wywiadowczych na kierunku polskim". Jeszcze nigdy ABW nie informowała tak otwarcie o działaniach rosyjskich specsłużb w Polsce.
Gen. Dariusz Łuczak, szef ABW: Od kilku lat aktywność służb rosyjskich jest w Polsce niezmiennie wysoka. Także kierunki ich zainteresowania są wciąż stałe. Zmieniła się za to metodyka. Rosjanie coraz częściej korzystają z niestandardowych form pracy pod przykryciem, innych niż posady dyplomatów czy też misja w charakterze oficerów łącznikowych – jak to było dotąd. Przy okazji działań Rosji na Ukrainie pojawiło się pojęcie wojny hybrydowej. Otóż zarówno w Polsce, jak i w innych krajach sąsiadujących z Rosją obserwujemy wiele działań, które wpisują się w definicję wojny hybrydowej.
Boicie się prowokacji? To nie jest tak, że obawiamy się prowokacji. My na bieżąco na nie reagujemy.
Słyszałem o zatrzymywaniu na naszej granicy osób, które chciały wyjechać na Wschód ze sprzętem wojskowym. Mieliście podejrzewać, że to prowokacja Rosjan, która miała pokazać, że przez Polskę przerzucana jest broń na Ukrainę. Nie mogę ujawnić, jakiego to rodzaju incydenty, ale mogę potwierdzić, że próby prowokacji dotyczą także naszego kraju. Opisujemy tego rodzaju incydenty ze Strażą Graniczną, SKW, wymieniamy się informacjami ze służbami innych państw. Nowy sposób działania przeciwnika polega również na tym, że próbuje wykorzystywać antagonizmy międzysąsiedzkie między Polską a Litwą i Ukrainą. Weźmy pierwszy z brzegu przykład – w internecie pojawia się witryna pod hasłem „Wileńska Republika Ludowa", co w nawiązaniu do sytuacji na wschodzie Ukrainy miałoby sugerować, że polska mniejszość wspomagana przez władze w Warszawie będzie próbowała oderwać Wilno od Litwy. W dzisiejszych czasach nawet taka sytuacja może doprowadzić do poważnego kryzysu politycznego, tym bardziej że witryna pojawiła się przed wyborami samorządowymi na Litwie. Dlatego ekspresowo przekazaliśmy służbom litewskim informację, kto naszym zdaniem może za tym stać. Również polska prokuratura z doniesienia ABW wszczęła śledztwo w tej sprawie.
A kto za tym stoi?
Mogą stać za tym osoby z Polski, które wykorzystuje propaganda rosyjska. Podobnie jest zresztą z podgrzewaniem bolesnych kwestii historycznych między Polską a Ukrainą. Jeśli w Polsce powstaje Powiernictwo Kresowe, które lansuje program rewindykacji mienia pozostawionego za Bugiem, to Moskwa może tylko zacierać ręce. Pamiętajmy o Wołyniu. Ale musimy także pamiętać, że Ukraina to nasz sąsiad, który został zaatakowany przez Rosję. Dlatego trzeba zachowywać się bardzo rozważnie, by nie dać podburzać nabrzmiałych emocji między Polakami i Ukraińcami, bo o to starają się Rosjanie. Nie zmienia to faktu, że dostrzegamy problem nastrojów nacjonalistycznych na zachodniej Ukrainie. Działacze radykalnych ukraińskich ugrupowań przyjeżdżali do Polski i próbowali tworzyć tu struktury. Nasze zadanie to monitorowanie takich działań.
Czy to ze względu na uprawianie rosyjskiej propagandy domaga się pan wydalenia z Polski rosyjskiego dziennikarza Leonida Swiridowa?
Pan Swiridow został pozbawiony akredytacji dziennikarskiej na podstawie mojego wniosku do ministra spraw zagranicznych, wszczęto też procedurę pozbawienia go statusu rezydenta długoterminowego na terenie UE – a zatem opuszczenia przez niego Polski. W uzasadnieniu wniosku napisałem, że jego pobyt na obszarze RP stanowi rzeczywiste i poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju.