Naruszenie zasad współżycia, tutaj: bezpieczeństwa przeciwepidemicznego, a nawet narażenie innych na stres może skutkować odpowiedzialnością cywilną. Sprawa jest tym poważniejsza, że spodziewany koniec pandemii nie nadchodzi. Przeciwnie – wzrasta liczba zakażeń.
Gdyby ktoś się zakaził od tych posłów, mogliby oni być pociągnięci do odpowiedzialności odszkodowawczej, a kwestia ewentualnej niekonstytucyjności rygorów epidemicznych (zresztą nieorzeczona) nie ma tu większego znaczenia. Obowiązujące zasady bezpieczeństwa dotyczą bowiem wszystkich odpowiednio do zagrożenia, także parlamentarzystów.
Nie tylko przepisy
Trzeba pamiętać, że do tzw. deliktu, czyli czynu niedozwolonego, może dojść nie tylko powodu niezachowania zasad bezpieczeństwa na drodze czy w sąsiedztwie. Może się go dopuścić np. bank, który toleruje chybione inwestycje, naruszając dobre obyczaje bankowe, co skutkuje jego odpowiedzialnością (wyrok SN, sygn. akt II CSK 284/15). To jest elementarz prawa cywilnego, które zawiera też sankcje, czasem bardziej dolegliwe niż prawo karne.
– Bezprawne naruszenie dobra osobistego (zdrowia, spokoju) nie musi wynikać z naruszenia prawa. Może wynikać z nieposzanowania powszechnie stosowanych reguł społecznych – wskazuje adwokat Andrzej Michałowski. – Jeżeli więc ktoś nie zakrywa ust i nosa, nawet jeśli nie wymagają tego przepisy, ale bez zachowania dystansu społecznego, to może wywołać u innych osób poczucie zagrożenia utraty zdrowia lub okazuje lekceważenie potrzeby bezpieczeństwa, spokoju i komfortu innych osób.
– Jeżeli skutkiem zachowania posłów byłby rozstrój zdrowia innej osoby, to będzie to nie tylko naruszenie dobrych obyczajów, ale i prawa. A samo niezałożenie maseczek świadczy o ich nieodpowiedzialności, i gdyby ktoś został zakażony, to skutkowałoby to odpowiedzialnością odszkodowawczą – ocenia adwokat Zbigniew Krüger.