Oddziały wojewódzkie Narodowego Funduszu Zdrowia (NFZ) na publikację wszystkich list mają czas do północy. Do zamknięcia tego numeru "Rzeczpospolitej" znanych było siedem list (dolnośląska, kujawsko-pomorska, lubuska, zachodniopomorska, małopolska, mazowiecka, wielkopolska). Lista dolnośląska zawiera np. 44 szpitale, w tym 19 I stopnia (z oddziałami podstawowymi: chirurgią ogólną, interną, położnictwem i ginekologią, neonatologią, pediatrią), siedem II stopnia (dodatkowo z którymś z oddziałów specjalistycznych, jak np. chirurgia dziecięca, neurologia czy okulistyka), sześć III stopnia (dodatkowo z oddziałami wysokospecjalistycznymi, tj. kardiochirurgia, nefrologia dziecięca, chirurgia naczyniowa), sześć szpitali onkologicznych i pulmonologicznych, sześć ogólnopolskich (najczęściej klinicznych, kształcących przyszłych lekarzy).
Zdaniem ekspertów nie było niespodzianek:
– Te listy znane były od czasu, gdy opublikowano kryteria wejścia do sieci, bo kryteria dobierano do poszczególnych placówek. Jeśli okazywało się, że jakaś placówka miała nie znaleźć się w sieci, dopisywano odpowiedni wyjątek – mówi Marek Wójcik, ekspert Związku Miast Polskich.
Z kolei Marcin Pakulski, były prezes NFZ, zauważa, że zamiast mnóstwa skomplikowanych kryteriów urzędnicy mogli umieścić dwa: szpital musi mieć zakontraktowaną izbę przyjęć lub szpitalny oddział ratunkowy i być publiczny. Jego zdaniem wyeliminowanie szpitali monospecjalistycznych, szczególnie okulistycznych i ortopedycznych, tylko wydłuży najdłuższe w polskiej służby zdrowia kolejki do leczenia zaćmy i operacji endoprotezoplastyki stawu biodrowego.
Lista przegranych szpitali jest znacznie krótsza, niż oczekiwano. Ich los nie jest jeszcze zresztą przesądzony. Zgodnie z ustawą o sieci szpitali, jak potocznie nazywa się nowelizację ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, mają czas na odwołanie się.