Rz: Po świętach Senat zajmie się bardzo kontrowersyjnym projektem zmian w prawie farmaceutycznym. Zdaniem wicepremiera Gowina przy okazji tej nowelizacji zostały przekroczone moralne granice dopuszczalnego lobbingu. O co chodzi z tymi przepisami?
Maciej Konarowski: Ustawa w kształcie uchwalonym przez Sejm będzie miała poważne konsekwencje dla przedsiębiorców prowadzących apteki, co odbije się także na interesach ich klientów. Przede wszystkim nowelizacja przewiduje, że aptekę po zmianach będzie mógł prowadzić wyłącznie farmaceuta, do tego wyłącznie w formie spółki jawnej lub partnerskiej. Jeden farmaceuta będzie mógł mieć najwyżej cztery apteki. Do tego pojawią się ograniczenia demograficzne i geograficzne. Nie będzie można otworzyć nowej apteki w miejscowości, w której jedna apteka przypada już na co najmniej 3 tys. mieszkańców. Nowa placówka nie będzie też mogła być otwarta w odległości 500 m w linii prostej od innej apteki, choćby nawet miała je dzielić rzeka. Co gorsza, z przepisów przejściowych do nowych przepisów nie wynika, czy nowe rygory będą miały zastosowanie do nowych podmiotów czy także do już istniejących.
Przecież sam minister zdrowia stwierdził, że wystarczy nam już aptek. Nowe rozwiązania popiera także samorząd aptekarski. Kto zyska na nowych przepisach?
Na pewno nie klienci. Nowelizacja przepisów spowoduje, że z miast będą znikały apteki. Ucierpią także sieci aptek, które negocjowały z hurtowniami leków duże rabaty przy zakupach większych partii leków. Po zmianach rynek będzie rozdrobniony i pojedyncze apteki nie będą miały możliwości negocjowania rabatów. Już za kilka miesięcy leki mogą odczuwalnie zdrożeć.
Czego mamy się spodziewać po pracach w Senacie?