Pod koniec czerwca członkowie Konfederacji Lewiatan wybrali pana na prezydenta organizacji. Czym pan ich przekonał, jakim programem zdobył głosy?
Proces wyborczy nie polegał na wyścigu na programy, ani tym bardziej na wyborcze obietnice. Był raczej analizą i porównaniem doświadczeń zawodowych kandydatów. Zaproponowałem Lewiatanowi moje doświadczenie zarówno z pracy w dużych korporacjach, jak też z ostatnich lat spędzonych w polskim biznesie, gdzie zetknąłem się z problemami dotyczącymi wielu firm rodzinnych. Przyszedłem też z pomysłem na szersze, już nie tylko sektorowo-branżowe, spojrzenie. W tym przykładowo na energetykę, na którą trzeba patrzeć już nie tylko poprzez spółki energetyczne, ale także kwestie ochrony środowiska, klimatu, problem odpadów czy recyclingu. Myślę, że argumentem za moją kandydaturą była też jasna deklaracja, że po latach doświadczeń biznesowych jestem w stanie w dużej części poświęcić trzy, a być może i sześć lat życia dla Lewiatana, nawet jeśli jest to funkcja czysto społeczna.
Ma pan plan na 100 pierwszych dni? Będą teraz w Lewiatanie jakieś zmiany?
Nie będzie 100 dni. W Lewiatanie nie ma potrzeby rewolucyjnych zmian programowych czy organizacyjnych, bo to świetnie naoliwiony mechanizm, z bardzo silną pozycją. Będzie więc kontynuacja, chociaż świat się zmienia i zmieniają się wyzwania. Moją ambicją jest podejmować więcej tematów meta branżowych – bo dzisiaj świat cyfrowy to nie tylko GAFA czy technologia 5G, ale również przemysł 4.0, sztuczna inteligencja, a co za tym idzie nowe regulacje rynku pracy. Chciałbym też, by Lewiatan był ekspertem w odstawionym na bocznicę temacie euro, który stał się jednym z politycznych straszaków - obok migrantów i mniejszości. Chcemy odczarować europejską walutę. Do tego tematu mamy - mówiąc językiem polityków - bardzo silny mandat, gdyż z badań opublikowanych niedawno przez „Rzeczpospolitą" wynika, że znacząca większość przedsiębiorców chce wprowadzenia wspólnej waluty, bo to oznacza stabilność rozliczeń w ramach Unii. Potrzebne jest więc miejsce, gdzie ktoś poświęci czas i energię ekspertów, by pokazywać takie przykłady, jak Słowację, gdzie euro nie doprowadziło do wzrostu cen a wynagrodzeń. Nowym dużym tematem – jest też silniejsze wykorzystanie naszej obecności w Brukseli
Na czym będzie to polegało – coś się zmieni w biurze, które Lewiatan ma w stolicy Belgii ?