Zmienił trochę układ sił. I zachowania zakupowe. Nie zachwiał jednak handlem. Ale jest spora różnica między branżami. Jeśli potrzebuję pralkę, to muszę ją kupić. Jeśli nie mogę zrobić tego w niedzielę, zrobię to w piątek. Różnica jest niewielka, poza tym, że w niedzielę mogę to zrobić z rodziną, a w piątek prawdopodobnie muszę sobie radzić samodzielnie. Inaczej jest z towarami impulsowymi, których potrzebę uświadamiamy sobie w sklepie. Jeśli dni, w których robimy zakupy, jest mniej, to i szans na takie zakupy jest mniej. Na takie branże zakaz handlu ma więc wpływ. Na rynku RTV i AGD spadku nie widać. Co więcej, rynek AGD jest od kilku lat w trendzie wzrostowym i nie zaszkodził temu nawet zakaz handlu w niedziele. Handel musiał się dostosować do zmiany zachowań zakupowych, zmiany dni, w które odwiedzamy sklepy.
To dobrze czy źle?
Ma złe, ale i dobre strony. Jeśli ja się adaptuję do zmian lepiej niż konkurencja, to na tym wygrywam. Ale ktoś przegrywa. Zakaz zaburzył cykl. Zamknięte są nie tylko sklepy, ale też magazyny. Jeśli klient zamówił w piątek albo w weekend towar w internecie, to nie dostanie go w poniedziałek, bo w niedzielę zamknięte są magazyny. Nie jesteśmy w stanie spakować zamówienia. To się przesuwa o jeden dzień. To są tego typu perturbacje i oczywiście dodatkowe koszty. Najtrudniejsze w prowadzeniu biznesu są zmiany. Ale jeśli już coś funkcjonuje przez pewien czas, choćby na pierwszy rzut oka wydawało się niekorzystne, to biznes się do tego dostosuje. Większym problemem byłoby gdyby zmiany następowały co roku. Bo każda nowa regulacja wymaga nowych inwestycji.
Co nas czeka w przyszłości? Czym nas zaskoczy handel?
Klient oczekuje wygody, dlatego wszystkie zmiany, które dzieją się na przestrzeni ostatnich lat związane są z wygodą. Rozwija się handel w internecie, bo jest wygodny. I handel będzie szedł właśnie w tym kierunku, żeby było coraz łatwiej i coraz wygodniej dla klienta. Będzie szukał sposobów, żeby zaoferować klientowi coraz szybciej, coraz lepiej skrojony na miarę produkt. Bo konsumentowi nie chce się godzinami zgłębiać parametrów technicznych telewizorów, po to, by kupić jeden z nich. Ale oczywiście chce wybrać najlepszy produkt z jego punktu widzenia – nie przepłacić za to, czego nie potrzebuje, ale też nie oszczędzać na tym, co dla niego istotne. Kolejna sprawa to finansowanie transakcji. Konsumentowi nie chce się czekać w kolejce, nie chce mu się czekać na sprzedawcę. W tej chwili są już systemy, dzięki którym klient wychodzi ze sklepu, a pieniądze za zakupy ściągane są z jego karty kredytowej. Można robić zakupy nie komunikując się w ogóle ze sprzedawcą. Rośnie szybkość dostaw. Kiedyś to było siedem dni, teraz – jeden.