Biedroń: Kto sączy jad w pewnym momencie rzuci kamieniem

Lider Wiosny Robert Biedroń w rozmowie z Onetem zaprosił wszystkich na Marsz przeciw przemocy, jaki lewica chce zorganizować w Białymstoku, po tym jak Marsz Równości w tym mieście został zaatakowany m.in. przez pseudokibiców.

Aktualizacja: 23.07.2019 06:46 Publikacja: 23.07.2019 06:39

Biedroń: Kto sączy jad w pewnym momencie rzuci kamieniem

Foto: tv.rp.pl

- Zapraszam wszystkich na ten marsz. Musi przyjść ktoś z rządu i stanąć po stronie tych, którzy są słabsi - mówił w Onecie Biedroń.

Biedroń przekonywał, że nadszedł moment, w którym "możemy pokazać solidarność z tymi, którzy zostali pobici i boją się wyjść z domu". - To jest chwila, w której możemy powiedzieć, że nie pozwolimy na to, żeby tworzono getta i przestrzeń, w której jakaś grupa społeczna nie ma wstępu - dodał.

Lider Wiosny ostrzegał, że "od mowy nienawiści do przestępstw jest bardzo krótka droga". - Człowiek, któremu sączy się jad, w pewnym momencie weźmie kamień i rzuci nim w kierunku grupy, która obrażana i poniżana. Politycy muszą wystrzegać się języka nienawiści, bo ma on swoje konsekwencje w postaci przestępstw - przekonywał polityk.

Biedroń ocenił, że obecnie prowadzona jest "nagonka" na przedstawicieli społeczności LGBT, w których politycy zobaczyli "kozła ofiarnego rozbudzającego emocje".

W Białymstoku 20 lipca odbył się pierwszy w historii miasta Marsz Równości organizowany przez przedstawicieli środowiska LGBT. Marsz był zakłócany przez kontrdemonstrantów - w tym m.in. pseudokibiców piłkarskich - którzy obrzucali jego uczestników kamieniami i petardami, palili tęczowe flagi, a także ścierali się z policją.

Kilkuset uczestników marszu niosło tęczowe flagi i parasole. Na transparentach mieli hasła: "Miłość nie jest grzechem", "Równość płci", "Miłość dla wszystkich ponad wszystko", "Miasto bez barier". Po obu stronach marszu szli kontrmanifestanci ze środowiska kibiców. Uczestników obu zgromadzeń oddzielał kordon policji.

Do pierwszych incydentów doszło jeszcze przed wyruszeniem marszu, zaatakowanego przez środowiska pseudokibicowskie. W czasie zamieszek w Białymstoku pobity został m.in. 14-letni chłopak.

Po zamieszkach podczas Marszu Równości w Białymstoku zatrzymano 25 chuliganów.

Komentując wydarzenia z Białegostoku minister edukacji Dariusz Piontkowski stwierdził, że "marsze wywoływane przez środowiska próbujące forsować niestandardowe zachowania seksualne budzą ogromny opór". - Warto się zastanowić, czy tego typu imprezy powinny być organizowane - dodał. O tę wypowiedź szefa MEN pytał premiera Mateusza Morawieckiego Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar.

Lewica zapowiedziała zorganizowanie w Białymstoku marszu przeciw przemocy w odpowiedzi na wydarzenia z 20 lipca.

Z kolei Platforma Obywatelska domagała się dymisji szefowej MSWiA Elżbiety Witek.

- Zapraszam wszystkich na ten marsz. Musi przyjść ktoś z rządu i stanąć po stronie tych, którzy są słabsi - mówił w Onecie Biedroń.

Biedroń przekonywał, że nadszedł moment, w którym "możemy pokazać solidarność z tymi, którzy zostali pobici i boją się wyjść z domu". - To jest chwila, w której możemy powiedzieć, że nie pozwolimy na to, żeby tworzono getta i przestrzeń, w której jakaś grupa społeczna nie ma wstępu - dodał.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Tomasz Siemoniak po Kolegium ds. Służb: Trwają przeszukania i przesłuchania
Polityka
Sondaż przed wyborami do PE: KO o włos przed PiS
Polityka
Rekonstrukcja rządu Donalda Tuska: Jest czworo nowych ministrów
Polityka
Lewica chce CPK. Biedroń: Pozwoli staruszce dojechać do lekarza
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Polityka
Donald Tusk jedzie na granicę z Białorusią