Jednak większością w polskim parlamencie jest Zjednoczona Prawica i nasze stanowisko jest jasne. Mówienie o tym, że chcemy odejść z UE powoduje, że liberałowie odbierają Polsce prawo do formułowania postulatów, jaka UE powinna być. My chcemy uczestniczyć w procesie dyskusji o UE, ponieważ UE jest bardzo dynamiczną organizacją międzynarodową i z tego powodu taka konwergencja utrudnia skuteczne walczenie o taki kształt UE, który będzie dla polskiej racji stanu najlepszy.
Jednak to Marine Le Pen, która jest przeciwniczką UE, zaproponowała PiS-owi wejście do wspólnego sojuszu w PE. To nie jest dla PiS-u problem?
Że ktoś proponuje współpracę? Według mnie nie jest to problemem. Pan stawia tezę, że jakaś siła polityczna proponuje współpracę.
Ale nie zaproponowała tej współpracy platformie, SLD, PSL-owi, tylko PiS-owi. Marine Le Pen jest znana ze swojego eurosceptyzmu.
Dzisiejsza UE i elity brukselskie są zdecydowanie lewicowo-liberalne, świadczą o tym choćby głosowania w zakresie promowania polityki LGBT, tam już dodają nowe litery, w dłuższej perspektywie chcą wydawać pieniądze na promowanie tych środowisk. UE staje się polem bitwy ideologicznej i nie ma wątpliwości, że ta dominująca narracja w Brukseli jest narracją zdecydowanie lewicową. Jeśli siły, tradycyjne siły konserwatywne, które wzrastają w krajach zachodnich szukają sojuszników w sprawach ideologicznych, to nie jest nic nadzwyczajnego, jest to wręcz naturalne. Nie jest tajemnicą, że pewne poglądy na geopolitykę różnią nas z tymi ugrupowaniami, dlatego też ciężko jest mówić o jakimś sojuszu.
Możecie współpracować z Marine Le Pen, czy nie?