Urodził się 7 stycznia 1920 roku w Warszawie. I tutaj przeżył życie. Jako aktor zadebiutował w 1945 roku na deskach Teatru Miasta Stołecznego Warszawy rolą szesnastoletniego Florisa w „Burmistrzu Stylmondu” Maurice’a Maeterlincka. Pracował w teatrach Rozmaitości, Polskim, Komedii, Nowym, Ateneum, Klasycznym. Na scenie spotkał się jeszcze z Mirą Zimińską, Ludwikiem Sempolińskim, Mieczysławą Ćwiklińską, Janiną Romanówną, Jackiem Woszczerowiczem.  Grał do końca lat 80. Potem  już głównie pisał. O  teatrze, przedstawieniach , aktorach. W „Życiu Warszawy” publikował „Wspomnienia zza kulis”.   W dziale „Pożegnań” Stołecznej Gazety Wyborczej pisał wspomnienia o kolegach, którzy odeszli.

Był też autorem kilku książek: „Teatr, plotki, aktorzy”, „Za kulisami i na scenie”, „Ludzie teatru. Mijają lata, zostają wspomnienia”. „Czas który minął”. „A życie toczy się dalej”, „Jedyne co mi zostało: pamięć”. Ostatnią z nich „Przekraczam setkę” promował obchodząc swoje setne urodziny.

Na początku roku 2020, Witold Sadowy dokonał głośnego coming outu. „Dla mnie najważniejsza jest prawda przeżycia. Jestem dumny z tego, że byłem uczciwym człowiekiem. Niczego nie żałuję. Nie ożeniłem się. Urodziłem się inny. Jestem gejem” – powiedział wówczas. Była to jego odpowiedź na oficjalną politykę skierowaną przeciwko inności i na powstawanie „stref wolnych od LGBT”.

Ostatnie miesiące życia spędził wDomu Aktora w Skolimowie. Zachował ogromną jasność umysłu,  ale czas pandemii i lochdownów sprawił, że przestał mieć apetyt na życie.