Uwagi ministra obrony wskazują na zmianę podejścia Izraela do Asada, swojego starego wroga, który nie zmierza jednak do bezpośredniej konfrontacji z Tel Awiwem, a skupia się na odzyskaniu kontroli nad kolejnymi częściami Syrii

Jeszcze w zeszłym tygodniu - jak przypomina Reuters - Izrael wydawał się zaniepokojony postępami sił Asada w walce z rebeliantami. Siły izraelskie zestrzeliły m.in. syryjski samolot bojowy, który - jak twierdził Izrael - znajdował się nad okupowanymi przez Izrael Wzgórzami Golan. Tel Awiw ostrzegał też sojuszników Asada z Libanu (Hezbollah) i Iranu, przed rozmieszczaniem sił w rejonie Wzgórz Golan.

Teraz jednak Lieberman stwierdził, że "z perspektywy Izraela sytuacja wraca do stanu sprzed wojny domowej" co oznacza, że w Syrii "będzie ktoś odpowiedzialny (za władzę) i rząd centralny".

Wkrótce po tych słowach izraelskie lotnictwo poinformowało o przeprowadzeniu ataku w rejonie Wzgórz Golan, w którym miało zginąć (po syryjskiej stronie tego obszaru) siedmiu dżihadystów, którzy zamierzali zaatakować cele w Izraelu.

Wojna domowa w Syrii trwa od 2011 roku. W ostatnim czasie, m.in. dzięki wsparciu Rosjan, prezydent kraju Baszar el-Asad zaczął odzyskiwać kontrolę nad krajem.