- Mówiliśmy o bombardowaniach i umieszczaliśmy tweety ponieważ chcieliśmy, aby ludzie zobaczyli wojnę - tłumaczy el-Abed, która mieszkała w opanowanej do niedawna przez rebeliantów wschodniej części Aleppo.
- Boję się wojny, ponieważ on (prezydent Baszar el-Asad) chce nas zabić. Jestem przerażona. Boję się o moich braci i moich rodziców - mówi dziewczynka w rozmowie z AFP.
Matka dziewczynki była często krytykowana przez zwolenników prezydenta Asada o to, że wykorzystuje dziecko do rozsiewania antyrządowej propagandy. Fatemah twierdzi jednak, że ludzie, którzy tak mówią, robią to z zazdrości. - Wiedzą, że jesteśmy autentyczni, chcą nas zasmucić (takimi oskarżeniami - red.) - dodaje.
Kobieta podkreśla, że ich życie w Aleppo "było piekłem". - Nasze dzieci nie mogły chodzić do szkoły, nie mogliśmy spać. Co chwila spadały bomby - nie możecie sobie tego wyobrazić - dodaje.
- Brakowało nam jedzenia, nie mogliśmy znaleźć czystej wody i nie mieliśmy dostępu do szpitala - podkreśla. - Bombardowali nas cały czas, nawet w nocy - wtóruje jej 7-letnia córka.