Wiem, że nie należy chwalić dnia przed zachodem słońca, a w tej sprawie może nawet w ogóle. Tym bardziej gdy wielu dziennikarzy wciąż wieści, że zamiast powstrzymania fali mowy nienawiści czeka nas tylko brutalizacja języka. Świadczyć mają o tym reakcje niektórych polityków, którzy dostrzegają biblijną drzazgę wyłącznie w oczach przeciwników politycznych, nie widząc niczego we własnych.
Inni, jak przegrany lider Nowoczesnej Ryszard Petru, zamierzają ze śmierci gdańskiego samorządowca uczynić wehikuł kampanii wyborczej. „Nad tą trumną ciszy być nie może" – perorują poseł Petru oraz jego koleżanka, papierek lakmusowy wrażliwości społecznej Polaków – Joanna Scheuring-Wielgus i domagają się całorocznych miesięcznic poświęconych pamięci Pawła Adamowicza. Pomijając fakt, że Petru wchodził do polityki jako mesjasz polskiego wolnego rynku i wszelką martyrologię zawsze miał za nic, jego dzisiejsze pomysły można uznać tylko za przejaw desperacji. I to w złym, imitatorskim stylu. Bowiem „miesięcznice" ktoś już kiedyś w Polsce wymyślił i nie wyszliśmy na tym najlepiej. Powtórka może więc nie jest jakoś szczególnie potrzebna.