Ilgner: Darz bór! - inna Polska

Rzec by się chciało - Polska marzeń. Taka, jaką sobie wyobrażaliśmy, że powstanie po 89 roku.

Publikacja: 13.09.2018 17:08

Ilgner: Darz bór! - inna Polska

Foto: Fotorzepa/Artur Ilgner

Co prawda maleńki jej skrawek, w dodatku prowincjonalny, położony w południowo-wschodniej Polsce, gdzie przez przypadek miałem zaszczyt uczestniczyć w uroczystości związanej z trzema wydarzeniami: stuleciem - rocznicą odzyskania niepodległości, dwudziestą - poświęcenia leśnej kapliczki i wmurowania (11.09.2018) tablicy upamiętniającej nazwiska leśników walczących o niepodległość w tej części Polski. Nie tylko w ostatnim okresie naszej dramatycznej historii, lecz także dawnej, sięgającej powstań niepodległościowych i połowy XIX wieku. Ot, rzec by można - prowincjonalna uroczystość, której inicjatorem był znany w całym regionie i poważany historyk, pan Wojciech Mroczka, zorganizowana przez leśników z Nadleśnictwa Kolbuszowa. Niby nic nadzwyczajnego. A jednak… Od początku działa się, jakże odmienna od wszelkich tego typu fet, uroczystość : owszem, stawili się "oficjele", księża, przybył komendant policji i strażacy. Zabrzmiały przemówienia i sekcja dęta. Wciągnięto na maszt flagę, wniesiono sztandar nadleśnictwa.

W czym zatem dostrzegłem odmienność tego akurat wydarzenia? Co sprawiło, że poczułem potrzebę zdania osobistej emocjonalnej relacji?

Przede wszystkim ludzie. Zjawili się nie z politycznego interesu, czy wedle zamiaru podtrzymania koteryjnych znajomości. Przybyli z potrzeby serca. W najpiękniejszym tego słowa znaczeniu: by uczcić pamięć historyczną, by oddać szacunek ludziom, co o wolność tej ziemi walczyli. Zapomniane słowo - obywatele! Porzucili codzienne zajęcia i - w środku tygodnia, odświętnie ubrani, pogodni, wzajemnie sobie życzliwi - stanęli obok siebie. Polacy. Znikły podziały polityczne; równie zadziwiającą jedność pamiętam tylko z pierwszych miesięcy pierwszej "Solidarności". Wszystko działo się inaczej : krótkie, treściwe przemówienia, bez zadęcia i "hurra-patriotyzmu". Poniechano fałszywych zdań, rzucanych na potrzeby polityczne z mównic, zebrań i placów. Było skromnie, jednocześnie podniośle. Była duma i pokora. Radość i skupienie. Oraz znakomita, wręcz wzorcowa organizacja uroczystości. Elegancja, uprzejmość, wzajemna życzliwość leśników. Począwszy od seniorów, traktowanych z wielkim szacunkiem, poprzez młode praktykantki uwijające się jak w ukropie, aby całość uroczystości wypadła jak najlepiej. Jeśli można tak powiedzieć, wyczuwało się ich wzajemna sympatię i dumę z przynależności do elitarnej zawodowej grupy. Nie dla pieniędzy (jak często skrzeczą media), a z miłości do lasu, do przyrody, zwierząt łączą się we wspólnych działaniach. „Darz bór!”. Często słyszałem te słowa na zakończenie nie tylko oficjalnych przemówień. A praca ich była widoczna jak na dłoni: od pierwszych minut precyzyjnie realizowana logistyka uroczystości: punktualnie podstawione autobusy, którymi uczestnicy wjechali w głąb lasów, by z okazji wydarzenia wkopać sadzonkę dębu, symbol twardości i trwałości, pamięci o historii i szacunku Polaków dla przodków. Potem odsłonięcie tablicy pamiątkowej z nazwiskami uhonorowanych, msza, poczęstunek dla gości i uczestników. Wspaniała organizacja, przecząca „polnische Wirtschaft", pogardliwemu niemieckiemu określeniu jeszcze z okresu zaborów. Niemcy, notabene, w czasie drugiej wojny światowej właśnie w regionie kolbuszowskich lasów stworzyli trzy poligony doświadczalne w tym (wieś Blizna) dla rakiet typu V1,V2.

 

 

Cóż więcej można zawrzeć w tej krótkiej, być może nazbyt emocjonalnej refleksji? „Darz Bór!”. Darz, Wam - Leśnikom! A wszystkim Polakom - daj Boże! Abyśmy w końcu potrafili żyć w dobrze zorganizowanym, nie chaotycznym państwie, we wzajemnym szacunku i sympatii. Uczmy się tego bez wstydu. Od leśników z Kolbuszowej.

Co prawda maleńki jej skrawek, w dodatku prowincjonalny, położony w południowo-wschodniej Polsce, gdzie przez przypadek miałem zaszczyt uczestniczyć w uroczystości związanej z trzema wydarzeniami: stuleciem - rocznicą odzyskania niepodległości, dwudziestą - poświęcenia leśnej kapliczki i wmurowania (11.09.2018) tablicy upamiętniającej nazwiska leśników walczących o niepodległość w tej części Polski. Nie tylko w ostatnim okresie naszej dramatycznej historii, lecz także dawnej, sięgającej powstań niepodległościowych i połowy XIX wieku. Ot, rzec by można - prowincjonalna uroczystość, której inicjatorem był znany w całym regionie i poważany historyk, pan Wojciech Mroczka, zorganizowana przez leśników z Nadleśnictwa Kolbuszowa. Niby nic nadzwyczajnego. A jednak… Od początku działa się, jakże odmienna od wszelkich tego typu fet, uroczystość : owszem, stawili się "oficjele", księża, przybył komendant policji i strażacy. Zabrzmiały przemówienia i sekcja dęta. Wciągnięto na maszt flagę, wniesiono sztandar nadleśnictwa.

Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Potrzeba nieustannej debaty nad samorządem
Publicystyka
Piotr Solarz: Studia MBA potrzebują rewolucji
Publicystyka
Estera Flieger: Adam Leszczyński w Instytucie Dmowskiego. Czyli tak samo, tylko na odwrót
Publicystyka
Maciej Strzembosz: Kto wygrał, kto przegrał wybory samorządowe