- W PRL stosowano pojęcie prawa powielaczowego. Decyzja Premiera o druku kart wyborczych jest rekonstrukcją historyczną w sensie prawnym i faktycznym - tak Bodnar odniósł się do zapewnień o pracach dążących do przeprowadzenia wyborów prezydenckich.
Sasin zapewnił w rozmowie z TVN24, że ustalone na 10 maja wybory głowy państwa odbędą się w sposób korespondencyjny. Potwierdził, że Wytwórnia Papierów Wartościowych już drukuje karty do głosowania, a stosowne przepisy o potwierdzeniu wzoru kart do głosowania zostaną uwzględnione w rozporządzeniu.
Przypomnijmy, że w marcu Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich opublikowało opracowanie nt. wyłącznego głosowania korespondencyjnego. Z analizy wynika przede wszystkim, że jeśli głosowanie jest tylko korespondencyjne, to nie można mówić o powszechnych wyborów. Zdaniem RPO nie wszyscy dowiedzą się o nowych zasadach głosowania. Ponadto Bodnar podkreślił, że procedura głosowania korespondencyjnego zawiera pułapki, w które wiele osób wpadnie: np. niezaklejona koperta i brak oświadczenia o osobistym oddaniu głosu czyni głos nieważnym – dlatego tyle głosów korespondencyjnych było nieważnych w wyborach prezydenckich w 2015 r. Kolejnym ważnym argumentem przemawiającym za niedopuszczalnością wyborów w określony sposób jest zdaniem ekspertów to, że państwo nie zna właściwych adresów, by wysłać pakiety do głosowania. Rzecznik podkreślił, że nie jest wiadome, jak mieliby głosować wyborcy przebywający za granicą.