Obsada stanowisk w UE: Stara Europa triumfuje

Przywódcy 28 państw UE obsadzili najwyższe stanowiska. Wielkim przegranym jest Europa Wschodnia.

Publikacja: 03.07.2019 18:37

Ursulę von der Leyen na stanowisku szefa KE musi jeszcze zatwierdzić europarlament

Ursulę von der Leyen na stanowisku szefa KE musi jeszcze zatwierdzić europarlament

Foto: AFP

Niemka, Francuzka, Belg, Włoch i Hiszpan utworzą przyszłe władze UE. Przy wyborach nie zachowano choćby pozorów przyzwoitości i nawet na mniej ważne stanowiska nie desygnowano kandydata z Europy Wschodniej. 15 lat po wielkim rozszerzeniu UE na czele Wspólnoty stają przedstawiciele krajów założycielskich, z jednym wyjątkiem Hiszpanii, która do UE dołączyła w 1986 roku.

Geograficznie to Zachód i Południe Europy, co oznacza, że deklarowana od początku i zapisana w traktatach równowaga geograficzna nie jest respektowana. Jeszcze kilka tygodni temu, w przedszczytowych spekulacjach, wydawało się to nieprawdopodobne. Ale nie tylko się wydarzyło, ale na dodatek przez Europę Wschodnią, w tym Polskę, zostało uznane za sukces.

Nie to nie

Jak do tego doszło? Jeszcze w niedzielę i w poniedziałek, w pierwszej części nadzwyczajnego unijnego szczytu, poważnymi kandydatami na szefów Komisji Europejskiej i Rady Europejskiej wydawały się Litwinka Dalia Grybauskaite i Bułgarka Kristalina Georgijewa.

Żadna z nich nie miała poparcia Grupy Wyszehradzkiej, w tym Polski. Nie jest pewne, czy z takim poparciem te stanowiska by dostały, bo w szczególności Litwinka budzi mieszane uczucia, głównie przez swój szorstki sposób bycia. Ale faktem jest, że bez poparcia czy wręcz presji ze strony naszego regionu nie mogły one liczyć na sukces.

Od dyplomatów zachodnich słyszymy, że przecież trudno być bardziej papieskim niż papież. Skoro Europa Wschodnia jest zadowolona z tego pakietu, a wręcz uważa go za swój sukces, to dlaczego ktoś miałby nam wmuszać kandydata z regionu?

Ostatecznie przywódcy ustalili zatem, że przewodniczącą Komisji Europejskiej będzie Niemka Ursula von der Leyen, prezesem Europejskiego Banku Centralnego Francuzka Christine Lagarde, przewodniczącym Rady Europejskiej Belg Charles Michel, a wysokim przedstawicielem UE ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa Hiszpan Josep Borrell.

Ten wielki geograficzny przechył na zachód i południe miał nieco równoważyć socjalistyczny przewodniczący Parlamentu Europejskiego z Europy Wschodniej. Jednak ta sugestia przywódców państw został odrzucona przez eurodeputowanych i na przewodniczącego PE został wybrany Włoch David-Maria Sassoli.

Niemcy i tak górą

Taki pakiet to sukces Angeli Merkel i Emmanuela Macrona. Na najważniejszych stanowiskach mają swoich rodaków, a Niemcy po raz pierwszy od 52 lat mają szefa Komisji. Przez dekady nie sięgali po to stanowisko, uznając, że jako największe państwo Unii i tak są w sytuacji uprzywilejowanej: nic się bez nich nie może wydarzyć. Tabu zostało jednak przełamane i von der Leyen pokieruje unijną egzekutywą.

Co więcej, na najwyższych stanowiskach w UE są politycy, którzy mają federalistyczną wizję Europy, i ta definicja ma zastosowanie również do Niemki. Radą pokieruje polityk, który publicznie nawoływał do wykluczenia Polski ze strefy Schengen za brak solidarności w kryzysie uchodźczym. Dodatkowo jest wielkim zwolennikiem powiązania unijnych funduszy z praworządnością, a to właśnie on będzie nadzorował negocjacje budżetowe. A politykę zagraniczną po Włoszce przejmie Hiszpan, co utrwali tylko południowy kurs.

Najmniejszym problemem byłaby może sama von der Leyen, która – choć podobno niekompetentna jako minister obrony – dała się jednak poznać jako zwolenniczka wzmacniania flanki wschodniej NATO.

Polscy dyplomaci, szukając post factum uzasadnienia dla swojej zgody na Niemkę, przypominali też jej krytykę rosyjskiej agresji na wschodnią Ukrainę.

Wyszehrad bez celu

Ale to słaby argument. Po pierwsze, wśród pozostałych kandydatów nie było nikogo, kto by tę agresję pochwalał, a kilku innych, w tym Grybauskaite, Frans Timmermans czy Margrethe Vestager, jest na pewno bardziej antyrosyjskich.

Po drugie, to i tak nie ma znaczenia, bo przewodniczący KE nie ma żadnych uprawnień w sferze polityki zagranicznej, o której decydują – jak o sankcjach wobec Rosji – przywódcy państw członkowskich w Radzie Europejskiej.

W kontekście Rosji znacznie ważniejszy jest natomiast stosunek von der Leyen do gazociągu Nord Stream 2, a to jest dla nas zagadka. Można się tylko domyślać, że jako Niemka raczej mu sprzyja. A to właśnie do Komisji będzie należała decyzja o przyjęciu lub odrzuceniu wniosku niemieckiego regulatora gazowego, który w przyszłości poprosi o wyłączenie NS2 spod działania unijnych przepisów.

Polska, ale także inne państwa Grupy Wyszehradzkiej, uznała wynegocjowany pakiet za swój sukces. Z naszych rozmów z dyplomatami z różnych państw członkowskich wynika, że grupa ta nie przedstawiała żadnych własnych kandydatów.

Jej jedynym celem było zablokowanie wyboru Fransa Timmermansa na przewodniczącego Rady Europejskiej. Gdy to już osiągnęła, właściwie nie siłami własnej dyplomacji, ale dzięki nieoczekiwanej rebelii w Europejskiej Partii Ludowej, już żadnych innych celów sobie nie stawiała. Odurzona zemstą na Holendrze zapomniała o strategicznych interesach.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 787
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 786