Rozpoczęty w czwartek wieczorem w Brukseli szczyt UE musi się zmierzyć z kryzysem migracyjnym. Szokujące zdjęcia z ostatnich dni z francuskiego Calais, gdzie setki imigrantów włamywały się do stojących w korkach ciężarówek zmierzających w stronę kanału La Manche, symbolizują klęskę polityki migracyjnej w UE.
Najpierw Włochy nie radzą sobie z napływem imigrantów z Afryki. Teoretycznie, w myśl obowiązującej w UE konwencji dublińskiej, powinni każdego przybysza zarejestrować, pobrać odciski palców i rozpocząć procedurę azylową. Taka osoba mogłaby oczywiście podróżować po innych krajach UE, ale z każdego mogłaby być cofnięta do Włoch: to one, jako kraj przekroczenia granicy Unii, są za nią odpowiedzialne.
Władze włoskie jednak tego nie robią, bo – jak twierdzą – fala imigrantów jest zbyt duża i Unia im nie pomaga. Łamią więc konwencję dublińską, kupują przybyszom bilety i wysyłają ich dalej.
Wielu jedzie do Niemiec i Szwecji, bo tam mają największe szanse na azyl. Ale niektórzy ruszają też w stronę Francji, którą traktują jako kraj przerzutowy do Wielkiej Brytanii. Koczują na dzikich obozowiskach, chowają się na poboczach i gdy tylko ciężarówki zwalniają w kolejce do przeprawy tunelem pod kanałem La Manche, zdesperowani próbują się do nich dostać.
Francja walczy z tym nieudolnie. Po pierwsze, chce się pozbyć przybyszów. Po drugie, uważa, że Wielka Brytania powinna im pomagać. Bo to ona, jako kraj poza strefą Schengen, odpowiada za kontrolę paszportową w Calais. – Nie możecie myśleć, że jesteście wyspą i jesteście chronieni. To wy musicie zadbać o swoje zewnętrzne granice – mówiła mer Calais.
Podobny mechanizm obserwujemy w Europie Południowo-Wschodniej, gdzie Grecja nie rejestruje imigrantów, którzy następnie przez Serbię przedostają się nielegalnie na Węgry. W tym roku przybyło ich już ponad 60 tysięcy. Tam co prawda są rejestrowani, ale natychmiast wysyłani do Austrii, która z kolei próbuje ekspediować ich do Niemiec. Oba kraje mają prawo, i korzystają z niego, odesłania przyjezdnych na Węgry, bo tam zostali oni zarejestrowani.