Szymański: Długa droga do odrodzenia Unii

Wspólnota wymaga pilnej i głębokiej przebudowy. Ale nie tak, jak chce Emmanuel Macron – uważa Konrad Szymański.

Aktualizacja: 13.03.2019 22:10 Publikacja: 13.03.2019 18:52

Pojednanie Francji i Niemiec to już za mało, aby budować w przyszłości Unię 27 krajów Konrad Szymańs

Pojednanie Francji i Niemiec to już za mało, aby budować w przyszłości Unię 27 krajów Konrad Szymański minister ds. europejskich

Foto: AFP

Emmanuel Macron twierdzi, że Unia przeżywa największy kryzys w historii. To prawda?

Z cała pewnością tak. I to nie tylko z powodu rozbieżności oczekiwań politycznych państw na Północy, Południu czy w Europie Środkowej, ale także skali niezadowolenia społecznego z projektu europejskiego nawet w krajach założycielskich, w tym w samej Francji. To akurat nie dotyczy Polski, gdzie utrzymuje się proeuropejska większość, której ważną częścią jest PiS.

Propozycje prezydenta Francji pozwolą ten kryzys przełamać?

Obawiam się, że zanim nastąpi to europejskie odrodzenie, nasilą się podziały w Unii. Łatwo jest w pojedynkę określić wizję odrodzenia Wspólnoty, to szlachetne i potrzebne. Ale taki plan może być skuteczny tylko pod warunkiem podjęcia szczerej rozmowy wszystkich krajów członkowskich. Świadomość geopolitycznych konsekwencji poszerzenia Unii jest wyraźnie lepiej rozumiana w Niemczech niż we Francji.

Unii grozi rozpad?

Organizacje o takiej gęstości wzajemnych powiązań się nie rozpadają. Ale podmiotowość Unii może być coraz słabsza, respektowanie jej własnych reguł, w tym odnoszących się do wspólnego rynku, może zanikać. O tym ostatnim punkcie prezydent Macron milczy – to niedobrym znak. Unia może przestać być czymś istotnym dla Europejczyków. A przecież bez niej wszyscy będziemy słabsi w wielu kluczowych obszarach – jak bezpieczeństwo czy handel.

Macron nie bardzo umie zreformować własny kraj, to jak ma reformować Unię?

Nikomu, zwłaszcza Francji, nie powinno się reglamentować prawa do rozważań o przyszłości Unii. To ważny głos, potrzebujemy takiej fundamentalnej debaty. Bez niej nie da się zreformować Unii.

Prezydent chce uzależnić członkostwo w strefie Schengen od przystąpienia do wspólnej polityki azylowej. Ma rację?

Łączenie tych rzeczy nie ma sensu. Odporność strefy Schengen zależy wyłącznie od skutecznej ochrony jej granic zewnętrznych. Próba forsowania starych, niesprawdzonych i toksycznych pomysłów na uwspólnotowienie polityki azylowej doprowadzi do kolejnego kryzysu, czego przecież nikt nie chce.

Macron apeluje o nowy, europejski traktat obronny i europejską Radę Bezpieczeństwa z udziałem Brytyjczyków.

Bardzo się cieszę, że prezydent Macron mocno akcentuje konieczność budowy europejskiej obronności w porozumieniu z NATO, co chroni nas przed dublowaniem struktur i inwestycji wojskowych. To kluczowy postulat Polski. Bardzo dobrze, że chce także znaleźć metodę współpracy z Londynem po brexicie. Akcentujemy to w pracach UE. Musimy być jednak bardzo ostrożni z budowaniem nowych instytucji poza traktami europejskimi. To będzie prowadziło do osłabienia Wspólnoty, a nie jej odrodzenia!

System ustanawiania pensji minimalnej w skali Unii ma sens?

To jest bardzo stary i nierealistyczny pomysł. Standardy socjalne nie mogą być w Unii narzucane z góry, bo państwa członkowskie nie tylko radykalnie różnią się poziomem zamożności, ale też modelem gospodarczym. Polski rząd stara się doprowadzić do zbliżenia poziomu zarobków do tych na Zachodzie, ale nie zgodzimy się, aby to było ustalane w Brukseli.

A pomysł ustanowienia porównywalnego do USA unijnego budżetu na naukę?

To teza bardzo publicystyczna. Unia jest zupełnie innym podmiotem, niż Ameryka. Dziś mamy wręcz odwrotny problem: jak zapewnić, aby w przyszłości brukselski budżet nie spadł do 1 proc. PKB Unii. Nawet Paryż nie zgodzi się więc, na tak poważne podniesienie unijnej składki, by można było snuć analogie do USA.

Prezydent chce nowej agencji dla ochrony demokracji w Unii...

Struktury polityczne państw europejskich muszą być chronione przed zorganizowaną, wrogą wojną informacyjną, prowadzoną w szczególności przez ośrodki rosyjskie. Inaczej dojdzie do znacznie poważniejszych kryzysów niż te, które dziś przeżywamy. Ale to nie może prowadzić do ograniczenia wolności wypowiedzi. A przecież nie od dziś można odnieść wrażenie, że Unia oczekuje jakiegoś immunitetu od prawa do krytykowania jej. To doprowadziło do bezprecedensowego rozejścia się Wspólnoty z emocjami społecznymi w wielu państwach. Z tym zastrzeżeniem mogę podkreślić, że w sprawie dezinformacji Polska chętnie współpracuje w ramach zarysowanych przez Komisję Europejską.

Macron chce zwołania konferencji przywódców Unii, aby przebudować instytucje Unii. Otwarcie traktatów nie doprowadzi do paraliżu?

Nie powinno tu być żadnych tabu. Od dawna uważamy, że trzeba rozmawiać o nowym traktacie, bo reforma Unii musi być bardzo głęboka. Jednak rządów UE nie zastąpią konsultacje społeczne.

Szefowa CDU Annegret Kramp-Karrenbauer odrzuciła większość propozycji Macrona. Tandem francusko-niemiecki już nie działa?

Historyczne pojednanie Francji i Niemiec ma fundamentalne znaczenie dla procesu integracji, ale to już za mało, aby budować w przyszłości Unię 27 krajów. Tym bardziej że umowa z Meseberga, traktat akwizgrański i obecna wymiana propozycji mówią więcej o ograniczeniach francusko-niemieckiej agendy niż wspólnych planach na przyszłość. To wynik głębokich różnic w tradycji myślenia o Europie w obu krajach.

Polsce bliżej jest do tej niemieckiej?

Polska mówi własnym głosem o własnych wizjach. Doceniam znaczenie, jakie Niemcy przywiązują do utrzymania jednolitego rynku, ale oczekiwałbym z ich strony znacznie aktywniejszej roli w obronie tej idei, w szczególności gdy dochodzi do rozstrzygnięć, które politycznie pomagają Francji kosztem Europy Środkowej. Myślę tu o protekcjonistycznych inicjatywach w sprawie delegowania pracowników, mobilności w transporcie czy koordynacji świadczeń społecznych. Słowa to za mało! Niemcy muszą pokazać, że naprawdę biorą pod uwagę interesy rozwojowe Europy Środkowej. To utoruje drogę do realnego partnerstwa w polityce UE.

Kramp-Karrenbauer uważa jednak, że Unia musi się opierać na państwach narodowych. To chyba bliskie myśleniu Polski?

Zdecydowanie uważamy, że Unia czerpie swoją legitymizację z siły państw narodowych. Nie można jej budować od centrum, z góry na dół. Obecny kryzys pokazuje, jak w takich przypadkach krucha jest struktura unijnych instytucji. Jeszcze kilkanaście lat temu Unia widziała się w roli wschodzącej globalnej potęgi, a dziś boi się o swoje jutro.

To nie doprowadzi jednak do przesunięcia władzy z Komisji Europejskiej do Rady Europejskiej, gdzie najwięcej do powiedzenia mają duże kraje?

W żadnym przypadku nie jest to automatyczny proces. W wielu obszarach – jak wspólny rynek, polityka handlowa, unia celna – ośrodek wspólnotowy jest konieczny. Więcej: igranie z renacjonalizacją polityki konkurencji przez Niemcy i Francję jest bardzo kontrowersyjne. Ale jest też jasne, że w innych obszarach – jak bezpieczeństwo, migracja, polityka azylowa – decyzje muszą uzgadniać władze narodowe.

Macron ani słowem nie wspomniał o reformie unii walutowej. Nie ma już ryzyka Europy dwóch prędkości?

Prezydent chciał uniknąć zderzenia z Berlinem w tym kontrowersyjnym obszarze, co zresztą mu się nie udało, bo przewodnicząca Kramp-Karrenbauer i tak odrzuciła ideę unii transferowej. Nawet niepytana. Europa dwóch prędkości przyspieszyłaby degradację Unii na scenie światowej. Ale od dawna nie jest ona aktualna, bo w samym jądrze strefy euro mamy bardzo trudny do przełamania spór o przyszłość polityki fiskalnej. A przecież reforma unii walutowej jest konieczna, bo choć strefa euro jest dziś o wiele silniejsza niż w 2008 r., to fundamentalne przyczyny kryzysu nie zostały wyeliminowane, a poziom rozwoju krajów Południa i Północy nadal się rozchodzi. W normalnych okolicznościach w ramach strefy jednego pieniądza są możliwe poważne przepływy budżetowe, czego w strefie euro nie mamy. Bunt Północy dotyczy samego ryzyka transferów.

Liderka CDU chce likwidacji drugiej siedziby europarlamentu w Strasburgu. To brzmi jak prowokacja wobec Francji.

Bardzo trudno bronić idei dwóch siedzib parlamentu, ale przyznaję, że nazwanie tego przez przewodniczącą Kramp-Karrenbauer „anachronizmem", jest wyjątkową złośliwością wobec Paryża.

Niemcy proponują też budowę wspólnego, europejskiego lotniskowca. Dołożymy się?

To są frazy, które mają w oczach opinii publicznej nadać konkretny kształt ogólnym założeniom polityki obronnej. Ale tak kosztowne i kluczowe projekty muszą wynikać z realnych potrzeb, a nie być częścią scenografii dla wielkich politycznych przedstawień. Polska pogłębia zaangażowanie w europejska politykę obrony tam, gdzie jest to zbieżne z naszymi interesami obrony i z priorytetami NATO.

W przeszłości przełomowe idee jak jednolity rynek, euro czy poszerzenie Unii na wschód pozwalały tchnąć nowe życie w proces integracji. Widzi pan coś podobnego na horyzoncie?

Zanim zaczniemy piąć się wysoko w górę, nauczmy się na nowo bezpiecznie poruszać po mieście. Musimy zapobiec dekompozycji tego, co udało się wcześniej osiągnąć – jak choćby jednolity rynek – wyjść z obecnego kryzysu, zanim zaczniemy znów marzyć. Nowy europejski konsensus powinien być oparty na rozwoju wspólnego rynku, kompromisie migracyjnym wykluczającym przymus azylowy, polityce bezpieczeństwa w synergii z NATO oraz potencjalnej polityce przemysłowej.

Emmanuel Macron twierdzi, że Unia przeżywa największy kryzys w historii. To prawda?

Z cała pewnością tak. I to nie tylko z powodu rozbieżności oczekiwań politycznych państw na Północy, Południu czy w Europie Środkowej, ale także skali niezadowolenia społecznego z projektu europejskiego nawet w krajach założycielskich, w tym w samej Francji. To akurat nie dotyczy Polski, gdzie utrzymuje się proeuropejska większość, której ważną częścią jest PiS.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788