Korespondencja z Brukseli

Ursula von der Leyen, nowa niemiecka przewodnicząca Komisji Europejskiej, może mieć powody do zadowolenia. Swoją kadencję rozpocznie 1 grudnia, czyli tylko miesiąc później niż planowano. Miesiąc poślizgu w inauguracji to dokładnie tyle samo, ile miała odchodząca Komisja pod wodzą Jean-Claude Junckera. Można to uznać za sukces Niemki biorąc pod uwagę fakt, że w początkowej fazie Parlament Europejski odrzucił troje kandydatów na komisarzy, podczas gdy pięć lat temu zmiana dotyczyła tylko jednej osoby. Ponadto von der Leyen miała znacznie mniej czasu na przygotowanie się do nowej roli. Wreszcie akceptujący jej osobę i całą Komisję Europejską unijny Parlament jest dziś dużo bardziej podzielony i mniej przewidywalny niż w 2014 roku.

Przez ostatnie tygodnie parlamentarne komisje przesłuchiwały wszystkich kandydatów na komisarzy. Z tych pierwotnie zgłoszonych przez rządy odrzuciły troje: Francuzkę, Rumunkę i Węgra, wszystkich z powodu konfliktu interesów. Nowe osoby zgłoszone przez rządy tych krajów zostały już zaakceptowane, mimo wątpliwości. Francuzowi Thierry Bretonowi zarzucano też potencjalny konflikt interesów — ten były szef czołowej spółki cyberbezpieczeństwa ma jako komisarz nadzorować firmy cyfrowe. Francuz uprzedzając ataki eurodeputowanych sprzedał wszystkie akcji spółki i zapowiedział, że będzie wykluczony z decyzji, które mogłyby mieć wpływ na jego byłą spółkę. Rumunka Adina Valean z kolei wykazała się słabą znajomością tematyki transportu, którą ma zajmować się w nowej Komisji. Wreszcie Węgier Oliver Varhelyi musiał zmierzyć się z krytyką dotyczącą Viktora Orbana, u boku którego stoi wiernie od lat. Breton i Valean zostali zaakceptowani po pierwszym przesłuchani, natomiast Varhelyi musiał odpowiedzieć na dodatkowe pytania pisemne. Zrobił to i w poniedziałek po południu uzyskał wymaganą zgodę minimum 2/3 koordynatorów, czyli przedstawiciele partii politycznych, w Komisji Spraw Zagranicznych PE. Cały skład Komisji musi być jeszcze przegłosowany na sesji plenarnej PE, co powinno nastąpić w przyszłym tygodniu.

Jedynym nierozwiązanym problemem Niemki pozostaje wakat na stanowisku komisarza brytyjskiego. Ponieważ 1 grudnia Wielka Brytania będzie ciągle członkiem UE, to powinna też przysłać swojego komisarza. Rząd Borisa Johnsona odmówił jednak spełnienia tego postulatu argumentując, że w okresie przedwyborczym nie może podejmować takiej decyzji. Komisja Europejska zareagowała na to wszczęciem postępowania o naruszenie unijnego prawa. Zatem prawdopodobnie KE rozpocznie prace w składzie przewodnicząca plus 26 komisarzy.