Korespondencja z Brukseli
Unijny szczyt w Brukseli był pierwszą okazją dla Mateusza Morawieckiego do spotkania z szefami unijnych instytucji oraz przywódcami innych państw UE. Okazja zdarzyła się w ważnym dla niego momencie, bo już za kilka dni, 20 grudnia, Komisja Europejska ma zająć się praworządnością w Polsce. I według źródeł w Brukseli ma zdecydować o uruchomieniu artykułu 7 unijnego traktatu, czyli poprosi państwa członkowskie o stwierdzenie poważnego zagrożenia dla praworządności w Polsce w związku z przegłosowanymi w ostatnich dniach ustawami o sądownictwie. Do przegłosowania tego wniosku potrzebne będzie poparcie 22 państw UE. Potem można też zdecydować o sankcjach dla Polski, ale to już wymagałoby jednomyślności.
Morawiecki nie obiecywał żadnych zmian w sprawi sądownictwa, choć o dialog z Komisją Europejską prosił go choćby prezydent Francji Emmanuel Macron. Francja i Niemcy zadeklarowały w piątek, że jeśli Komisja z wnioskiem wystąpi, to dostanie on ich poparcie. - Jeśli Komisja dojdzie do wniosku, że trzeba uruchomić procedurę sankcji, to będą mieli moje poparcie - powiedział Francuz. Angela Merkel, na wspólnej z Macronem konferencji prasowej, dodała, że Polska jest ważnym partnerem i liczy na dobrą współpracę z nowym premierem. Ale to nie zmienia jej oceny praworządności w Polsce. - Jeśli Komisja uzna, że taki wniosek jest niezbędny, poprzemy go - stwierdziła niemiecka kanclerz. Morawiecki w Brukseli miał dwustronne spotkanie z Macronem, na którym Francuz poruszył problem praworządności.
Nie doszło natomiast do żadnej dłuższej rozmowy z przewodniczącym Komisji Europejskiej Jean-Claude Junckerem, ani z przewodniczącym Rady Europejskiej Donaldem Tuskiem. - Nie odpowiedział na moje sugestie spotkania - powiedział Tusk. I wyraził nadzieję, że KE jednak nie uruchomi artykułu 7.