Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita", nowymi postępowaniami ma być objętych łącznie 138 kilometrów tras. W budżecie inwestora przewidziano na te inwestycje 3,28 mld zł. – Zakładamy, że w ramach Programu Budowy Dróg Krajowych (PBDK), w końcu obecnego roku w przetargach i realizacji, włącznie z już oddanymi trasami, znajdzie się 2147 kilometrów – mówi Jan Krynicki, rzecznik GDDKiA. Cały program na lata 2014–2023 i zaktualizowany w lipcu ub. roku ma przynieść 3263 km nowych dróg, w tym 252 km autostrad, 2641 km dróg ekspresowych oraz 35 obwodnic o łącznej długości 369 km.
Czytaj także: Nowe drogi znowu za krótkie
Jeszcze przed końcem tego roku mają być rozpisane dwa przetargi na budowę ekspresówki S11, tj. obwodnicę Olesna oraz odcinek od Koszalina do Bobolic, a także na dwa fragmenty drugiej jezdni autostrady A18 w rejonie Żar o łącznej długości 22 km. Pozostałe postępowania obejmą trasy o statusie drogi głównej przyspieszonej, nieco niższym od ekspresówki. Będzie to obwodnica Praszki w ciągu drogi krajowej 45, obwodnica Ostrowca Świętokrzyskiego w ciągu drogi krajowej nr 9, obwodnice Poręby i Zawiercia oraz Nowego Sącza i Chełmca. Większość tych przedsięwzięć ma być realizowana w systemie „projektuj i buduj". Jedynie autostrada A18 oraz część obwodnicy Poręby i Zawiercia będzie realizowana w systemie tradycyjnym. Umowy z wykonawcami mają być podpisywane w drugiej połowie przyszłego roku – pomiędzy lipcem a wrześniem.
Na pierwszą połowę 2019 r. zaplanowano 13 przetargów mających objąć niespełna 300 km. W planie ma się znaleźć m.in. ekspresówka S1 od Mysłowic do Bielska-Białej czy 50-kilometrowy odcinek trasy S10 Toruń-Bydgoszcz. Natomiast na drugie półrocze 2019 r. przewidziano uruchomienie 9 postępowań na odcinki o łącznej długości nieco ponad 200 km. Obejmą drogi ekspresowe S7, S 16, S 17, S 19, S 74 oraz trasę GP 75. W sumie na ogłaszane w przyszłym roku przetargi ma być przeznaczonych prawie 20 mld zł.
Koszty to jednak najbardziej niepewna część planów. Ocenia się, że kumulacja inwestycji infrastrukturalnych będzie dalej przyspieszać wzrost cen materiałów budowlanych. Na to nakładają się trudności z zapewnieniem odpowiedniej liczby pracowników. Według ostrożnych szacunków, na rynku budowlanym brakuje przynajmniej 100 tys. osób. To może sprawić, że zarówno przetargi, jak i same budowy mogą się opóźniać, bo kosztorysy inwestorskie będą się rozmijały z realiami rynku.