Najnowsza wspólna produkcja Teatru im. Żeromskiego w Kielcach oraz stołecznego Teatru IMKA to pokłosie Roku Conrada. Czy jednak spektakl powstał z wiary w nieprzemijającą wartość prozy tego pisarza czy też po pobieżnej lekturze jego „Jądra ciemności"?
Po Monice Strzępce i Pawle Demirskim, których spektakle są mocno osadzone we współczesności, nikt nie oczekiwał prostej adaptacji powieści Conrada. Z „Jądra ciemności" biorą temat podstawowy: zderzenie Europejczyka z kimś innym, obcym, oraz sytuację wyjściową: Marlow wyrusza po rzece Kongo z zadaniem dotarcia do agenta Kurtza w kolonialnej Afryce.
W „Ciemnościach" mamy wszakże podwójnego Marlowa, a także dwóch Kurtzów, którzy objawiają się już w pierwszych scenach, więc ta postać traci tajemniczy wymiar. Musi upłynąć nieco czasu, nim widz pojmie, że jedna para bohaterów wywiedzionych z tekstu Conrada pozostaje w pewnym związku z pierwowzorem, druga jest jak najbardziej współczesna.
Od ciemnych stron XIX-wiecznego kolonializmu, od zderzenia z Afryką wykształconego Europejczyka z jego kulturowymi normami Strzępka i Demirski szybko przechodzą do prób odpowiedzi na interesujące ich pytania: Czym jest dzisiaj kolonializm? I kto w naszym świecie pełni rolę innego, dzikiego, kogo trzeba ucywilizować?
Przykładów znajdują mnóstwo: od wyzyskiwanych dzieci szyjących w Trzecim Świecie ubrania dla sytych klientów z Zachodu po wielkie korporacje nastawione na jeden cel, jakim jest optymalizacja zysku. Pracownicy są zaś traktowani jak kiedyś Kongijczycy przez Kurtza, którego interesowała tylko ilość pozyskanej kości słoniowej.