Wystawa Augusta Zamoyskiego ma wyjątkową formułę. Widzowie mogą obserwować prowadzone na żywo prace konserwatorskie.
Aranżacja przestrzeni pomaga w przeniesieniu się do pracowni artysty w Saint-Clar-de-Riviere na południu Francji. Gigantycznie powiększone fotogramy, wykonane przez wybitnego fotografa Eustachego Kossakowskiego w 1968 roku, wprowadzają w klimat tego miejsca. Teraz rzeźby utrwalone na fotografii otaczają widzów ze wszystkich stron. Na półkach i stołach w zasięgu ręki stoją rzeźbiarskie portrety i mniejsze akty. Na podłodze figury większych gabarytów.
Można też zobaczyć zestaw narzędzi rzeźbiarskich, które August Zamoyski często sam wykonywał, by w pełni wydobyć z kamienia to, co zamierzył.
Zbigniew Godziejewski, konserwator rzeźb w Muzeum Narodowym, mówi, że szczególnej uwagi konserwatorskiej wymagają poszarzałe gipsy z racji słabszej konstrukcji. Wśród nich są cztery duże prace: Rhea (model do późniejszych rzeźb w marmurze i brązie symbolicznej Matki Ziemi), figura kardynała Adama Stefana Sapiehy, „Zmartwychwstanie" (model niezwykle ekspresyjnej rzeźby, którą artysta zaprojektował na własny grób) oraz Jan Chrzciciel. Ale pełny blask odzyskają również prace w marmurze, granicie, diorycie, brązie.
Zamoyski niechętnie rozstawał się ze swymi dziełami, chciał, żeby nie zostały rozproszone. Kilkakrotnie zdarzyło się nawet, że odkupywał sprzedane wcześniej rzeźby. Choć nie pozostawił testamentu, wielokrotnie wyrażał nadzieję, że jego prace trafią do Muzeum Narodowego w Warszawie.