Kardynał Paul Josef Cordes: Jak narodziły się Światowe Dni Młodzieży?

Jan Paweł II oczekiwał od nas szybkiego działania – mówi hierarcha, który organizował pierwsze spotkanie papieża z młodzieżą.

Aktualizacja: 27.07.2016 16:47 Publikacja: 26.07.2016 18:43

Kardynał Paul Josef Cordes: Jak narodziły się Światowe Dni Młodzieży?

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Rzeczpospolita: Skąd właściwie się wzięły Światowe Dni Młodzieży? Mówi się, że to wielkie dzieło św. Jana Pawła II.

Kard. Paul Josef Cordes, były wiceprzewodniczący Papieskiej Rady ds. Świeckich: Tak naprawdę idea wyszła od ludzi młodych – co zresztą Jan Paweł II wielokrotnie podkreślał. Gdyby nie ich zapał i wsparcie, które dostali od papieża, pewnie nic z tego by nie było. A tak udało się pokonać cały kurialny aparat i teraz spotykamy się w Krakowie.

Czytaj więcej:

ŚDM na początku były niechcianym dzieckiem?

Kiedy przyjechałem do Rzymu w 1980 r., Jan Paweł II powierzył mi pracę w Papieskiej Radzie ds. Świeckich. Pracował tu wtedy ks. Józef Michalik, późniejszy arcybiskup metropolita przemyski. Bardzo szybko znaleźliśmy wspólny język. Zajmowaliśmy się kontaktami ze wszystkimi działającymi w obrębie Kościoła ruchami zrzeszającymi ludzi świeckich. To były neokatechumenat, Odnowa w Duchu Świętym, ruch Focolare, Comunione e Liberazione (Komunia i Wyzwolenie) i wiele, wiele innych. One wtedy nie miały dobrych notowań w Kościele, ale my mieliśmy z nimi bardzo dobre doświadczenia.

W rozmowach z nimi dość szybko wyszło, że brakuje w Rzymie miejsca, w którym młodzi ludzie z całego świata mogliby wymienić się swoimi doświadczeniami wiary. Młodzież przyjeżdżała i pokazywano im stare kamienie i kościoły, a oni chcieli zobaczyć młodych. Byli w jakimś sensie rozczarowani.

Postanowiliśmy stworzyć takie miejsce spotkań, ale napotkaliśmy duży opór ze strony watykańskich urzędników. Znaleźliśmy kościółek św. Wawrzyńca tuż przy placu św. Piotra, który był użytkowany przez szkołę plastyczną, ale nie chciano nam go dać. Wcześniej o to miejsce starała się Matka Teresa z Kalkuty i też jej odmówiono.

Pamiętam, że w czasie przeróżnych negocjacji Michalik powiedział, że jak nie dadzą nam tego kościoła na centrum młodzieży, to on pójdzie na skargę do papieża, który tak samo jak on jest Polakiem i na pewno go zrozumie. I ten kościół dostaliśmy. W marcu 1983 r. powstało centrum San Lorenzo, którego jednym z patronów został błogosławiony Pier Giorgio Frassati.

Tam narodziła się idea spotkań?

Centrum oficjalnie otworzył osobiście Jan Paweł II i bardzo mu się ta inicjatywa spodobała. Tam zaczęły się dyskusje o konieczności zorganizowania jakiegoś spotkania dla młodych z papieżem. To był rok 1983 i w Kościele trwał akurat Nadzwyczajny Rok Odkupienia. Przyjeżdżały różne stany: duchowni, robotnicy itp. Wszyscy mieli spotkania z papieżem, a młodzi nie. I myśmy zaczęli o tym nieśmiało mówić, ale znów usłyszeliśmy, że organizacja takich spotkań to nie są kompetencje kurii rzymskiej.

Podejrzewam, że za pośrednictwem ks. Stanisława Dziwisza wieść o naszych pomysłach dotarła do Jana Pawła II. Dostaliśmy zaproszenie na obiad i tam papież powiedział, że on ten pomysł popiera, da pieniądze na organizację tego spotkania i oczekuje od nas szybkiego działania.

Jaka była wasza reakcja?

Chcieliśmy to wszystko skonsultować i przemyśleć. Umówiliśmy się z papieżem za jakiś czas. Zrobiliśmy zebranie w Radzie ds. Świeckich. Było to dość trudne spotkanie, bo w 1965 r. było już w Rzymie spotkanie młodych z papieżem, ale zakończyło się katastrofą. Niektórzy uczestnicy naszego spotkania wciąż mieli to w pamięci i mówili, że oni nie będą brali w tym udziału, bo to na pewno skończy się klęską i kompromitacją dla Kościoła. A młodzi naciskali, by spróbować jeszcze raz. Wyczuwalne było duże napięcie.

Na kurię nie mieliśmy co liczyć, musieliśmy znaleźć ludzi, którzy by się tego podjęli. I wtedy przedstawiciele tych ruchów powiedzieli, że oni to zrobią. Papież, do którego dochodziły informacje o tych trudnych rozmowach w Radzie, ponownie zaprosił nas na obiad. I tam, nie czekając na żaden program, powiedział, że jego spotkanie z młodzieżą odbędzie się w Niedzielę Palmową 15 kwietnia 1984 r. Próbowaliśmy jeszcze oponować, ale on 22 maja 1983 r. ogłosił tę datę publicznie podczas pielgrzymki do Mediolanu. Postawił nas przed faktem dokonanym.

Zaskoczył was – od otwarcia centrum do ogłoszenia daty spotkania minęły ledwie dwa miesiące. Mieliście przeciwko sobie urzędników kurii rzymskiej, ale dostaliście wsparcie papieża.

I tak było to bardzo trudne zadanie. Ciężar organizacji wzięły na siebie wspólnoty, które miały w tej dziedzinie jakieś doświadczenia, m.in. bracia z Taizé, Focolare, neokatechumenat, Opus Dei. Cały sekretariat spotkania prowadził ruch Comunione e Liberazione. Za kontakty z hierarchią oraz władzami administracyjnymi Rzymu odpowiadaliśmy ja i Michalik. Wspomagał nas pracujący wtedy w Radzie prof. Guzmann Carriquiry. Mogliśmy też liczyć na naszego szefa kardynała Opilio Rossii, który nas ochraniał i wspierał.

To był rok naprawdę bardzo intensywnej pracy. Rozesłaliśmy zaproszenia do episkopatów na całym świecie. Odzew był minimalny. Do końca nie wiedzieliśmy, jaka będzie frekwencja. Dopiero w ostatnim miesiącu przed spotkaniem zgłoszenia zaczęły spływać lawinowo. Nagle okazało się, że przyjedzie około 200 tys. osób.

Pojawił się problem z ich zakwaterowaniem. Początkowo zakładaliśmy, że na obrzeżach Rzymu powstanie specjalne pole namiotowe dla 50 tys. młodych ludzi, w ostatniej chwili władze cofnęły jednak zgodę na jego organizację. Poprosiliśmy rzymian, by przyjęli ich w swoich domach. Gdy papież usłyszał, że nie mamy co zrobić z młodzieżą, stwierdził, że trzeba ich położyć w Watykanie. I część rzeczywiście tam spała.

Wypracowany wtedy model spotkań utrzymuje się do dziś?

Tak. Cały jubileusz rozpoczął się w środę, 11 kwietnia 1984 r., na placu św. Piotra. W spotkaniu z papieżem brało udział ok. 60 tys. osób. W kolejnych dniach były katechezy w pięciu rzymskich kościołach. Istotnym elementem spotkania była także liturgia pokutna w piątek, 13 kwietnia, w Bazylice św. Piotra za Murami. Na młodzież czekało tam ponad 300 spowiedników. Przyszło ponad 15 tys. osób, które w kolejkach do konfesjonałów stały nawet po kilka godzin.

Wieczorna droga krzyżowa w Koloseum zgromadziła około 40 tys. osób. Na sobotniej modlitwie różańcowej na pl. św. Piotra z Janem Pawłem II było już około 200 tys., a kończąca spotkanie msza zgromadziła 350 tys. młodych. Pamiętam, że plac św. Piotra wypełniły śpiewy młodzieżowych zespołów i gra około 5 tys. gitarzystów z Kiko Argüello na czele.

Pełen sukces.

Już po spotkaniu do naszego biura telefonowali biskupi i kardynałowie z gratulacjami. Niektórzy przepraszali za niedowierzanie.

Ale papież znów was zaskoczył...

I tak, i nie. Domyślaliśmy się, że Jan Paweł II będzie chciał to ciągnąć, ale nie spodziewaliśmy się, że już w kolejną niedzielę po modlitwie na Anioł Pański ogłosi, że... zaprasza młodzież do Rzymu za rok. Znów musieliśmy się wziąć do pracy. I to spotkanie z 1985 r. uznaje się za pierwszy Światowy Dzień Młodzieży, w kolejnym roku spotkanie było w diecezjach, a potem poszliśmy w świat. Teraz, w Krakowie, spotykamy się po raz 31. I ja wiem, że to będzie trwało.

Kard. Paul Josef Cordes ma 82 lata. W latach 70. w niemieckim episkopacie zajmował się kontaktami ze stowarzyszeniami i ruchami zrzeszającymi katolików świeckich. W latach 1980–1995 był wiceprzewodniczącym Papieskiej Rady ds. Świeckich, w 1995 r. został przewodniczącym Papieskiej Rady Cor Unum koordynującej działalność charytatywną Kościoła

Twórcy ŚDM mówią

Więcej wspomnień najbliższych współpracowników Jana Pawła II nt. Światowych Dni Młodzieży czytelnik znajdzie w książce „World Youth Days – Testimony to the Hope of the Youth" wydanej przez Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Papieża Jana Pawła II w Krakowie.

Rzeczpospolita: Skąd właściwie się wzięły Światowe Dni Młodzieży? Mówi się, że to wielkie dzieło św. Jana Pawła II.

Kard. Paul Josef Cordes, były wiceprzewodniczący Papieskiej Rady ds. Świeckich: Tak naprawdę idea wyszła od ludzi młodych – co zresztą Jan Paweł II wielokrotnie podkreślał. Gdyby nie ich zapał i wsparcie, które dostali od papieża, pewnie nic z tego by nie było. A tak udało się pokonać cały kurialny aparat i teraz spotykamy się w Krakowie.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?
śledztwo
Ofiar Pegasusa na razie nie ma. Prokuratura Krajowa dopiero ustala, czy i kto był inwigilowany
Kraj
Posłowie napiszą nową definicję drzewa. Wskazują na jeden brak w dotychczasowym znaczeniu
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Kraj
Zagramy z Walią w koszulkach z nieprawidłowym godłem. Orła wzięto z Wikipedii