Im mniej czasu na wynegocjowanie porozumienia, tym częściej pojawiają się różnice zdań i postulaty w niektórych miejscach, również w Warszawie, żeby wyjść naprzeciw Londynowi. Co to jednak miałoby oznaczać? Theresa May przedstawiła białą księgę, czyli propozycję przyszłego modelu relacji między Wielką Brytanią i UE. Przekracza ona czerwone linie, które od początku brexitowych negocjacji były tak wyraźnie formułowane przez Unię. Czyli przede wszystkim niepodzielność rynku wewnętrznego. Bruksela mówiła, że nie ma dostępu do wspólnego rynku dóbr, usług i kapitału, jeśli jednocześnie zamyka się granice na przepływ pracowników. Dodatkowo oczywiście dostęp do najbogatszego na świecie rynku musi się wiązać z koniecznością poddania się jurysdykcji unijnego sądu czy płacenia do unijnego budżetu.